"Lwów powinien wrócić do Polski". Burza po wpisie Kai Godek

"Lwów powinien wrócić do Polski". Burza po wpisie Kai Godek

Dodano: 
Kaja Godek
Kaja Godek Źródło:PAP / Marcin Obara
Kaja Godek zareagowała na wpis mera Lwowa. Wpis aktywistki pro-life wywołał burzę.

Wpis mera Lwowa na temat protestu polskich przewoźników na granicy z Ukrainą oburzył wielu komentatorów i internautów z Polski. Przypomnijmy, że Andrij Sadowy napisał w mediach społecznościowych, że "Nasi polscy przyjaciele powinni wrócić do rzeczywistości".

"Cały wasz gigantyczny wkład w zwycięstwo Ukrainy jest niwelowany przez marginalną grupę, która blokuje dostawy towarów humanitarnych do kraju drugi rok broniącego swojej niepodległości i bezpieczeństwa Europy" — dodał mer Lwowa.

Burza po wpisie Godek

Wpis wywołał burzę, a jedną komentujących była Kaja Godek. Aktywistka pro-life swoim komentarzem do słów Sadowego wywołała nie mniejsze oburzenie niż mer Lwowa.

'Lwów powinien wrócić do Polski. Dostaliście go od ZSRR całkowicie bezpodstawnie. Tak tylko przypominam" – napisała w serwisie X.

twitter

Na wpis zareagowała m.in. poseł Lewicy Anna Maria Żukowska, która stwierdziła, że "Polska tak samo «bezpodstawnie» dostała m. in. Szczecin, Koszalin, Słupsk, Gdańsk, Olsztyn, Elbląg, całe Mazury, Zieloną Górę, Gorzów, Wrocław, Opole, Gliwice, Wałbrzych". Godek jednak nie zraziła się wpisem poseł.

"Nie, nie ma znaku równości pomiędzy powrotem polskich ziem do Polski, a ograbieniem Polski z Kresów. Plus zrobieniem republiki radzieckiej na terenie, gdzie wcześniej odbyła się krwawa czystka etniczna na Polakach. Cieszę się, że mogłam Pani pomóc!" – napisała.

Protest przewoźników

Przypomnijmy, że protestujący od 6 listopada polscy kierowcy postulują m.in. wprowadzenie zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla armii Ukrainy, zawieszenie licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny i przeprowadzenie ich kontroli, a także likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.

W czwartek rozpoczęła się blokada kolejnego przejścia granicznego – w Medyce na Podkarpaciu. Do protestujących kierowców dołączyli rolnicy,którzy planują kontynuować swoją akcję przez 24 godziny na dobę do 3 stycznia, choć pierwotnie mieli blokować granicę do soboty, 25 listopada. Domagają się m.in. dopłat do kukurydzy oraz niższego podatku rolniczego.

Czytaj też:
"Nowe problemy". Zełenski skomentował protest polskich przewoźników
Czytaj też:
Ukraiński wiceminister o polskich przewoźnikach: Mamy podejrzenia

Źródło: X
Czytaj także