RYSZARD GROMADZKI: Tak się złożyło, że premiera pana książki „Wszystkie pionki Putina” zbiegła się z odwołaniem przez nową sejmową większość całego składu Komisji ds. Badania Wpływów Rosyjskich. To oznaka, że partia moskiewska w Polsce triumfuje?
KACPER PŁAŻYŃSKI: Jesteśmy jeszcze przed ostatecznymi rozstrzygnięciami politycznymi, ale rzeczywiście wszystko wskazuje na to, że osoby odpowiedzialne za reset z Rosją wracają do władzy w Polsce. Obawiam się, że zostanie on przeprowadzony na tę samą modłę, co po 2007 r., a więc na życzenie i pod przewodnictwem Niemiec. Donald Tusk ma do spłacenia duże długi wobec naszego zachodniego sąsiada, Niemcy są promotorami jego kariery. A Berlin daje sygnały, że chce powrotu do interesów z Rosją, że żadnych realnych rozliczeń z wieloletniej bliskiej kooperacji z reżimem Putina nie będzie. Wymowny jest tu przypadek Manueli Schwesig, ważnej postaci SPD, zwanej – z racji demonstrowanych przez nią prorosyjskich sympatii – „Schröderem w spódnicy”. Pani Schwesig, jako premier Meklemburgii- Pomorza Przedniego, była inicjatorką fundacji, która pozwalała firmom zaangażowanym w budowę gazociągu Nord Stream 2 uniknąć amerykańskich sankcji. Niedawno Schwesig została przewodniczącą Bundesratu, odpowiednika naszego Senatu.
W tej sytuacji naszym zadaniem, zadaniem propaństwowej opozycji, będzie skuteczna obrona najważniejszych strategicznych projektów podjętych w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości, które są niewygodne dla Rosjan i Niemców. Mówię tu przede wszystkim o bardzo szybkiej rozbudowie armii, Centralnym Porcie Komunikacyjnym czy budowie elektrowni atomowych.
Przypadek Manueli Schwesig nie jest odosobniony. W Niemczech głośna jest obecnie sprawa znanego dziennikarza, eksperta do spraw rosyjskich, który miał przyjmować ogromne sumy z Moskwy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.