Na granicy ze Strefą Gazy
  • Ryszard CzarneckiAutor:Ryszard Czarnecki

Na granicy ze Strefą Gazy

Dodano: 
Zniszczenia w Strefie Gazy po izraelskich nalotach
Zniszczenia w Strefie Gazy po izraelskich nalotach Źródło:Wikimedia Commons
Piszę te słowa w Izraelu, w trzecim dniu mojego pobytu w tym wyjątkowym kraju. Wyjątkowym nie tylko z powodu historii, ale też poprzez fakt, że jest to żydowska wyspa na otaczającym ją islamskim oceanie.

Kolejną noc spędzam w hotelu w Tel-Awiwie, w którym – jak w całym kraju – pełno jest uchodźców wewnętrznych z terenów zaatakowanych przez Hamas. Liczba 200 tysięcy, nawet czasowych, przesiedleńców robi wrażenie – a tym bardziej, że chodzi, bądź co bądź o naród liczący 9,3 milionów ludzi.

Byłem tuż przy granicy ze Strefą Gazy. W hełmie – przypominającym te wojsk ONZ, bo błękitnym oraz w ciężkiej kamizelce kuloodpornej, w której być może młodzi politycy chętnie pozują, ale po wielu godzinach chodzenia w niej mniej się myśli o niebezpieczeństwie, a bardziej o tym, żeby ją tylko zdjąć.

Słyszałem z bliska, a potem jeszcze bliżej i bliżej wybuchy bomb i rakiet oraz serie z karabinów maszynowych. To wszystko było w realu, a nie w telewizyjnej transmisji czy w sensacyjnym filmie. Chmury ciemnego, prawie czarnego pyłu w Strefie Gazy po izraelskich atakach – też były częścią rzeczywistości widzianej setki metrów ode mnie, a nie dwa metry od odbiornika TV.

Dowcip sprzed przeszło czterdziestu lat o stanie wojennym i Radiu Erewań pasuje również do sytuacji na Bliskim Wschodzie – jak nazywamy go w Polsce czy na Środkowym Wschodzie – jak nazywają go Anglosasi. Telefon do Radia Erewań. Słuchacz pyta: "Czy jest wyjście z sytuacji bez wyjścia?". Na co pada odpowiedź: "Sytuacji wewnętrznej Polski nie komentujemy".

Dokładnie to samo, kropka w kropkę można powiedzieć o tym, co dzieje się w miejscu, w którym jestem. Dwa narody chcą mieć stolicę w tym samym historycznym mieście. To nie jest możliwe. Uczynienie z Jerozolimy – bo o nią chodzi – wspólnej stolicy dla obu narodów (państw) na tę chwilę – i jeszcze bardzo, bardzo długo – na pewno nie jest realne. Więcej: osobiście myślę, że nie jest możliwe w ogóle!

Od lat głoszę tezę, że nie ma dobrego, trwałego rozwiązania konfliktu bliskowschodniego. I że nawet zawieszenia broni, rozejmy, przerwanie walk pod międzynarodowym parasolem i gwarancjami międzynarodowych organizacji na dłuższą metę też możliwe nie jest. Na krótką – tak, ale i tak wszyscy wiedzą, że chwilowy pokój zaraz się skończy.

Wracam do mojej spokojnej i stabilnej Polski utwierdzony w przekonaniu, że tu nie będzie żadnej "win -win" sytuacji. Wojna potrwa. Także tu.

Ryszard Czarnecki jest europosłem PiS, byłym wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także