W listopadzie grupa posłów Polski 2050 i KO wniosła do Sejmu projekt nowelizacji ustawy dotyczący wsparcia odbiorców energii, do którego wpisano także liberalizację zasad budowy lądowych elektrowni wiatrowych.
To właśnie przepisy dotyczące wiatraków budzą największe kontrowersje, ponieważ posłowie nowej większości parlamentarnej proponują w swoim projekcie zmniejszenie wymaganych odległości od zabudowy mieszkaniowej do 300 metrów w przypadku zabudowy wielorodzinnej i 400 metrów w przypadku zabudowy jednorodzinnej.
Rozwiązania są ostro krytykowane przez polityków PiS, którzy przekonują, że ustawa w takim kształcie może doprowadzić do wywłaszczenia ludzi pod farmy wiatrowe. Premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że rząd Donalda Tuska jeszcze nie powstał, a już jest jego pierwsza afera – wiatrakowa. Dodał, że na proponowanych przepisach stracą Polacy, a zyskają lobbyści.
Afera wiatrakowa. Gembicka pyta o firmy, które skorzystają na projekcie ustawy
Do ustawy nazywanej "lex wiatrak" lub "lex Kloska" (od nazwiska Pauliny Henning-Kloski, posłanki Polski 2050, która jest twarzą projektu) i zapowiadanych do niej poprawek odniosła się w Polskim Radiu Anna Gembicka, minister rolnictwa. – Opinii publicznej powiedzieć można wiele, ale liczy się to, w jakim kształcie ten projekt trafił do Sejmu i czy faktycznie zostaną złożone jakieś poprawki – podkreśliła.
– Myślę, że to lobby, które też, wydaje mi się, mogło maczać palce w tej ustawie, jest bardzo silne – dodała. Dopytywana, jakie to lobby, Gembicka odparła: – Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Trzeba zobaczyć po prostu, które firmy skorzystały na tym, że ta ustawa została złożona.
Jej zdaniem, służby powinny sprawdzić, czy aby któryś z posłów nie nabył akcji takiej firmy przed złożeniem tej ustawy. Dopytywana, o jakie firmy chodzi, minister odmówiła podania szczegółów. – Myślę, że wszyscy słyszeli, o jakich firmach była mowa – stwierdziła, dodając jedynie, że "często są to firmy zagraniczne".
Według niej ustawa wiatrakowa to kwestia "szantażu na zasadzie: zamrozimy ceny, ale w zamian za to musi być prostsza procedura wywłaszczeń, jeśli chodzi o wiatraki".
Morawiecki chce komisji śledczej ws. "lex Kloska"
Pytana, dlaczego premier Mateusz Morawiecki domaga się w tej sprawie komisji śledczej, Gembicka wyjaśniła, że aby "sprawdzić powiązania, bo codziennie ukazują się artykuły mówiące o tym, że osoby z większości parlamentarnej miały kontakt z pewnymi organizacjami i już wiele lat temu podnosiły kwestię wywłaszczeń przy inwestycjach celu publicznego".
Twarzą projektu ustawy o zamrożeniu cen energii, w której znalazły się kontrowersyjne zapisy, jest Paulina Hennig-Kloska, posłanka Polski 2050 Szymona Hołowni, typowana na przyszłą minister klimatu.
– To jeden z największych bubli prawnych wyprodukowanych przez ostatnich 30 lat, dlatego domagamy się komisji śledczej, która sprawdzi, kto wpisał te przepisy do "lex Kloska" – powiedział o ustawie wiatrakowej Morawiecki.
Czytaj też:
"Lex Kloska" na komisji w Sejmie. "Spodziewamy się awantury"Czytaj też:
Afera wiatrakowa. W końcu wyszło na jaw, kto jest autorem kontrowersyjnego przepisu