Timo Pache, dziennikarz magazynu ekonomicznego "Capital", pisze, że w Niemczech i Polsce zapadły w tym tygodniu "ważne decyzje dla przyszłości demokracji na Zachodzie".
Autor przeciwstawia "imponujące zwycięstwo sił liberalno-lewicowych w Polsce", "zasmucającej sytuacji w Niemczech", gdzie doszło do chaotycznych rozmów koalicyjnych nad budżetem na rok 2024.
Według niego rządząca Republiką Federalną koalicja SPD/Zieloni/FDP osiągnęła "zgniły kompromis", który jest "wynikiem logiki polegającej na tym, że krótkotrwałe korzyści partyjne są ważniejsze od strategicznego planu".
"Bez wspólnego celu oraz planu jak osiągnąć ten cel, rządowi brakuje wewnętrznego spoiwa oraz kontaktu z wyborcami" – argumentuje Pache.
Powrót Tuska. Polska po wyborach wzorem dla Niemiec?
Jego zdaniem dowodem na to, że inna polityka istnieje, jest sytuacja w Polsce, czyli powrót Donalda Tuska na stanowisko premiera i zaprzysiężenie jego rządu.
Niemiecki dziennikarz uważa, że Tusk "z dużą pewnością siebie kieruje koalicją lewicowych, liberalnych i konserwatywnych partii". "Sojusz tych ugrupowań łączyła wiara w liberalną demokrację i chęć powstrzymania pełzającego procesu ograniczania praworządności przez PiS" – czytamy.
Pache podkreśla, że "od Polski Niemcy mogą nauczyć się dwóch rzeczy". Po pierwsze, że "partie demokratyczne są w stanie zdobyć i utrzymać większość tylko wtedy, gdy zdolność do tworzenia koalicji postawią ponad taktyczne krótkotrwałe gierki". Po drugie, że "aby obronić demokrację, jej zwolennicy muszą pomimo sceptycyzmu, rozczarowania i frustracji chodzić na wybory".
Autor zwraca w tym kontekście uwagę, że w wyborach 15 października frekwencja była rekordowa i wyniosła ponad 74 proc., podczas gdy cztery lata temu było to 62 proc.
Czytaj też:
Kto wygrałby wybory prezydenckie? Znamy wyniki najnowszego sondażu