W mediach krytycznych wobec obecnego rządu, zarówno tych tradycyjnych, jak i społecznościowych, ugruntowało się przekonanie, że Donald Tusk jest pokornym wykonawcą polityki niemieckiej. W sprawach dla Polski najistotniejszych niewątpliwie tak jest – rząd Tuska zgodził się na „wspólne europejskie podatki” i porzucenie starań o energetyczną niezależność Polski, wygasił strategiczne inwestycje, które mogłyby być konkurencyjne wobec gospodarki niemieckiej, przyjął niewynikającą z żadnych traktatów, ale usilnie przez organa wspólnotowe uzurpowaną zasadę podrzędności prawa polskiego względem unijnego, akceptuje pokornie „odsyłanie” przez Niemcy nielegalnych imigrantów (tylko w ostatnich miesiącach – ok. 10 tys.) i buduje infrastrukturę dla nich. W jednej jednak dziedzinie postawa polskiego premiera drastycznie rozjeżdża się ostatnio z retoryką jego europejskich protektorów – a jest nią reakcja na miażdżące zwycięstwo w amerykańskich wyborach prezydenckich Donalda Trumpa.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.