Prof. Kik: Takie sytuacje to droga do wojny domowej

Prof. Kik: Takie sytuacje to droga do wojny domowej

Dodano: 
Prof. Kazimierz Kik
Prof. Kazimierz Kik Źródło:PAP / Michał Walczak
- Nadrzędnym wskaźnikiem w przypadku obu głównych partii jest polaryzowanie społeczeństwa - mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl prof. Kazimierz Kik, politolog.

DoRzeczy.pl: Panie profesorze, często w rozmowach podkreśla pan, że dramatem polskiej sceny politycznej jest to, że partie polityczne nas polaryzują. Jak w tej sytuacji ocenić ostatnie wydarzenia polityczne?

Prof. Kazimierz Kik: Niestety, musimy polską klasę polityczną traktować jako jeden podmiot. Taki sam niski poziom kultury politycznej. Nie wyobrażam sobie, żeby w cywilizowanym kraju można było w taki sposób prowadzić posiedzenia Sejmu. Ta klasa polityczna jest efektem negatywnych mechanizmów doboru. Mamy partie wodzowskie. To partie, gdzie wódz układa sobie najbliższe otoczenie na wzór i podobieństwo samego siebie.

Mamy więc partie wodzowskie, które z kolei przyjęły za pewnik, że po przejęciu władzy „państwo to ja”. Utożsamiają swój interes z interesem państwa. Dotyczy to obu stron. W demokracjach pójście do Sejmu, to pójście na służbę do państwa, dla społeczeństwa. Dzisiaj w Polsce pójście do Sejmu to sięgnięcie po władzę. To oznaka strasznego pogubienia. Dodatkowo nadrzędnym wskaźnikiem w przypadku obu głównych partii jest polaryzowanie społeczeństwa.

Jak to może się skończyć?

Efektem funkcjonowania takich partii i takiej klasy politycznej jest rozbicie na kawałki wspólnoty politycznej Polaków. Partie, które powinny jednoczyć Polaków ramach państwa, działają na rzecz przejęcia części opinii publicznej i potraktowania jej jako swoich zaciężnych. Stąd mamy to samo, co mieliśmy w momencie, kiedy PiS przejmował władzę. To ta sama klasa polityczna, o tych samych parametrach kultury politycznej. W takiej sytuacji jest tylko jedna droga – do wojny domowej, choć może na niedużą skalę. Ile brakuje w tej sytuacji pod Telewizją Polską? Gdyby tam było więcej ludzi, to doszłoby do bójek.

To charakterystyczne, że nigdy w historii III RP nie byliśmy tak podzieleni. Zarówno społeczeństwo, jak i partie. Na początku był podział postkomuniści-”Solidarność”. Teraz mamy dwie partie, które wyrosły na gruncie „Solidarności”. To charakterystyczny znak zapytania, że dopiero musiały partie solidarnościowe dojść do władzy, żeby tak Polskę podzielić, zniekształcić demokrację, przekształcając służbę państwu, narodowi, społeczeństwu w to, że to naród ma służyć partiom. Wyjście z tej sytuacji będzie niezwykle trudne. Jeśli PO będzie działała, tak jak działało Prawo i Sprawiedliwość to za cztery lata przegra i znów za cztery lata dojdzie do rozliczeń. Ile wytrzyma polska kultura polityczna, społeczeństwo? Partie w poważnym stopniu powinni edukować demokrację Polaków, a tutaj mamy dezintegrację społeczeństwa.

Czytaj też:
Schreiber: Bandycka klika próbuje zniszczyć demokrację
Czytaj też:
Sellin: Niespotykane od 30 lat złamanie prawa przez ministra kultury

Źródło: DoRzeczy
Czytaj także