DoRzeczy.pl: W Bydgoszczy udało się PiS stworzyć wspólną listę z Konfederacją oraz ze środowiskami prawicowymi. Czy to budzi nadzieję, że chociaż w kwestiach samorządowych jest możliwa współpraca mimo różnic ideologicznych? Na tym szczeblu ważniejsze od kwestii krajowych powinno być chyba rozbicie układu władzy?
Łukasz Schreiber: To ostanie zdanie powinno być kluczem. Nie patrzmy na to przez pryzmat ogólnopolskich kwestii. W każdej gminie, w każdym mieście to inna sytuacja. Zawiązaliśmy szeroki sojusz: z Konfederacją, na naszych listach są działacze „Solidarności”, mamy wiele lokalnych stowarzyszeń, które są znane w Bydgoszczy. Nie idziemy pod szyldem takiej lub innej partii politycznej, ale jako ruch miejski. Idziemy wyrwać miasto z rąk jednej kliki politycznej i zwrócić je mieszkańcom. Idziemy po to, by rozwiązać realne problemy Bydgoszczy.
Naszym wrogiem nie jest mój kontrkandydat na prezydenta z ramienia Platformy Obywatelskiej. Naszym wrogiem są problemy, które chcemy nazywać po imieniu i je rozwiązywać. Naszym celem jest lepsza komunikacja publiczna, odkorkowanie miasta, przywrócenie imprez, pokazanie Bydgoszczy jako miasto muzyki, podniesienie sportu. Mamy potencjał, który drzemie w bydgoskich uczelniach, także niewykorzystany. Mamy szereg pomysłów do zaproponowania, kompleksowy program dotyczący komunikacji publicznej. Będziemy przedstawiać punkt po punkcie plan na Bydgoszcz. To plan opracowany z bydgoszczanami, przy pomocy ekspertów. Z ludźmi, którzy są zaangażowani, którzy kochają Bydgoszcz. Rezygnujemy z pieniędzy partii w tej kampanii, rezygnujemy z szyldu partii. Oferujemy bydgoszczanom ofertę, która nie jest partyjna. Miasto to coś więcej niż interes jednej partii politycznej. To musi być stworzenie miasta wolności, w którym wszyscy obywatele będą się dobrze czuli.
Bydgoszcz to duże miasto, a w dużych miastach prawica ma problemy już od dekad. Czy nie poświęca się temu specyficznemu elektoratowi za mało czasu między kampaniami?
Trudno mi mówić za wszystkich. Mogę opowiedzieć, jak działałem na rzecz Bydgoszczy pomiędzy kampaniami. Mogę zaprosić każdego na wycieczkę po Bydgoszczy i pokażemy miejsca, które udało nam się osiągnąć w ciągu ostatnich lat. Idę do wyborów nie tylko mówiąc, co chcę zrobić dla Bydgoszczy, ale mając za sobą osiągnięcia, realne sukcesy, przyciągnięcie środków do Bydgoszczy i rozwiązanie szeregu problemów. To odróżnia mnie od niektórych kandydatów.
Czytaj też:
Jurgiel: Trwa przerzucanie się odpowiedzialnością za Zielony ŁadCzytaj też:
Jabłoński: Obrażanie Republikanów jest nieodpowiedzialne