Nieoczekiwanie jedynym na razie podchwyconym szerzej „newsem”, który dostarczyła mediom sejmowa nadzwyczajna komisja śledcza badająca domniemaną nielegalną inwigilację przy użyciu programu Pegasus, okazało się wyznanie sędziego Tulei, że on sam, pośród innych sędziów, zlecenia użycia Pegasusa zatwierdzał. W połączeniu z wcześniejszym, analogicznym stwierdzeniem innego „sędziego wolności” (jak z właściwym sobie, przyprawiającym o ból zębów patosem nazwała liderów sędziowskiego rokoszu propaganda PO) Piotra Gąciarka mocno rozmywa to medialną narrację, którą miała zbudować komisja i dla której zbudowania w ogóle ją powołano.
Cała sprawa Pegasusa wydaje się późnym pogłosem afery kelnerskich podsłuchów sprzed ponad ośmiu lat, która – wedle zbudowanej w kręgach lewicowo-liberalnych legendy – miała być głównym, a może wręcz jedynym powodem odsunięcia PO i satelickiego PSL od władzy. W istocie przyczyny katastrofy PO w roku 2015 były wielorakie i znacznie głębsze, ale proste prawidłowości psychologiczne sprawiły, że odrzuceni przez wyborców politycy, a zwłaszcza ich celebrycko-opiniotwórcze zaplecze, potrzebowali wyjaśnienia prostego i zdejmującego z nich odpowiedzialność za przegraną.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.