RYSZARD GROMADZKI: Stereotyp, według którego polsko-litewskie stosunki międzypaństwowe są bardzo poprawne, ale nie przekłada się to na sytuację polskiej mniejszości na Litwie, jest prawdziwy?
WALDEMAR TOMASZEWSKI: Można tak powiedzieć. Stały dialog na wysokim szczeblu między Warszawą a Wilnem jest ważny przede wszystkim ze względu na sytuację geopolityczną w naszym regionie i kwestie bezpieczeństwa. Nie przekłada się to jednak na praktykę, czyli położenie Polaków na Litwie. Tu mamy do czynienia z ewidentnym regresem naszych praw, jeśli porównać to z pierwszymi latami po odzyskaniu przez Litwę niepodległości. Gesty w postaci ustawy o pisowni imion i nazwisk, która zezwala na używanie litery „w” w dokumentach, nie wystarczą, żeby zmienić ten obraz. Kiedy zestawi się ze sobą rejestr spraw ważnych dla Polaków żyjących na Litwie, rozstrzygniętych częściowo, ze sprawami nierozstrzygniętymi, to tych drugich jest zdecydowanie więcej.
Regres, o którym pan mówi, dotyczy – jak słyszymy ze strony organizacji polskich na Litwie – nie tylko praw politycznych Polaków, lecz także sprawy dla nich szczególnie istotnej, czyli ograniczania nauczania w języku polskim.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.