Rosyjskie media opublikowały nagranie audio z rozmowy oficerów Luftwaffe dotyczącej użycia niemieckich rakiet na Ukrainie. Sprawa wywołała ostrą reakcję Moskwy. Tymczasem felietonista "Bilda" Peter Thiede, komentując skandal, pisze, że pierwsze co przychodzi na myśl to powszechne w krajach zachodnich powiedzenie: „Jeśli chcesz, żeby coś zostało ujawnione w Moskwie, daj to Niemcom!”
"Nieufność zachodnich sojuszników do niemieckich służb specjalnych i polityków jest ogromna i rozwiłała się historycznie: od prawie 80 lat żaden kraj zachodni nie doświadczył tak intensywnego i skutecznego działania wywiadu z Moskwy jak Niemcy. Tajemnice zawsze docierają do Moskwy przez Niemcy” – pisze.
Wycieki do Rosji
Zachodnie służby specjalne nie ufają Niemcom od wielu lat ze względu na ciągłe skandale i przecieki.
– Nikt z CIA czy MI5 nie przychodzi i nie mówi otwarcie, że już nam nie ufa. To proces stopniowy: jest się mniej zapraszanym, o ważnych spotkaniach poświęconych określonym tematom dowiadujemy się później… W świecie służb specjalnych uważa się nas za drugą klasę. My zachowujemy się odpowiednio: nie jesteśmy w pierwszej lidze – powiedział dziennikarzowi jeden z funkcjonariuszy niemieckiego wywiadu.
– W każdym kraju zachodnim informacje otrzymane od partnerskich służb specjalnych są chronione. Przed wykorzystaniem ich w sprawach sądowych lub komisjach śledczych należy zapytać służby specjalne, skąd pochodzą te informacje: tajne informacje należą do nich. Ale w Niemczech nie są one chronione. Każda tajemnica jest zagrożona ujawnieniem. Musimy sprawę skierować do sądów i komisji – najpierw uregulował to sąd, a teraz prawo. W efekcie coraz mniej informacji otrzymujemy od naszych partnerów, ponieważ, ich zdaniem, nie jest to bezpieczne – podało źródło.
Czytaj też:
Zełenski: Sytuacja na granicy z Polską zaszła za daleko pod względem moralnymCzytaj też:
Złe wieści dla Ukrainy. ISW: Najgorzej może być latem