Protesty rolników trwają od kilku tygodni w wielu krajach Unii Europejskiej, także w Polsce. Polscy rolnicy zapowiadają, że 20 marca przeprowadzą największą akcję protestacyjną, która obejmie swoim zasięgiem cały kraj. Protestujący żądają wyjścia ze szkodliwych zapisów Zielonego Ładu, zamknięcia granicy przed napływem produktów rolno-spożywczych z Ukrainy oraz ochrony hodowli zwierząt.
Komisja Europejska opublikowała w piątek projekt zmiany dwóch rozporządzeń związanych z Zielonym Ładem. KE proponuje przede wszystkim: zniesienie ugorowania 4 proc. gruntów ornych, wybór między dywersyfikacją a zmianowaniem, uproszczenia dotyczące okrywy glebowej oraz zmiany w zakresie sankcji związanych z warunkowością.
– Protesty rolników w całej Europie i, to trzeba przyznać, dobre działania polskiego rządu przyniosły odpowiednie efekty i jest wycofanie Komisji Europejskiej z tych przepisów. To jest duża zmiana, bo wcześniej słyszeliśmy, że nie ma żadnej opcji odejścia od jakichkolwiek przepisów – skomentował w rozmowie z RMF24 Michał Kołodziejczak.
"Paliwo dla zadymiarzy politycznych"
Wiceminister rolnictwa został zapytany, czy protesty rolników powinny zostać zakończone. – Nie będę tym, który będzie mówił, czy ktoś ma jeszcze protestować czy nie. W organizacji protestów ważne jest, by tematu nie przegrzać, a po drugie, by ludzie, którzy masowo dzisiaj popierają postulaty polskich rolników i protesty, by się od nich nie odwrócili. To jest bardzo delikatna granica – odpowiedział.
Kołodziejczak oświadczył, czy nie wybiera się na granicę w Świecku, gdzie trwa blokada rolnicza, ale zapewnił, że jest w kontakcie z protestującymi. Polityk poinformował, że we wtorek w Jasionce przy okazji Forum Rolniczego odbędzie się spotkanie ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego z liderami protestów rolniczych. – Będzie tam osoba odpowiedzialna za protest w Świecku – przekazał.
– Jeżdżenie na protesty, pokazywanie się na nich to jest paliwo dla zadymiarzy politycznych. Dla zadymiarzy, którzy na tych protestach są i chcą zburzyć dobre podejście polskich rolników – stwierdził wiceminister rolnictwa.
Kołodziejczak: Trafiły do mnie pogróżki
Michał Kołodziejczak opowiedział także o groźnym incydencie, który miał miejsce w ubiegłym tygodniu. – Trafiły do mnie pogróżki. (...) Do Ministerstwa Rolnictwa trafiła informacja, że był rzekomo podłożony jakiś ładunek pirotechniczny, wybuchowy. Mówiąc w skrócie, bomba. Informacja kończyła się słowami: "Michale Kołodziejczaku, zabijemy cię" – relacjonował polityk.
Żadnego ładunku nie znaleziono. Sprawą zajmuje się policja.
Czytaj też:
Tusk zapowiada "konkret dla rolników". "Już od tego roku"Czytaj też:
"Solidarność" chce referendum ws. Zielonego Ładu. Zapowiada "zaostrzenie protestu"