Były szachista i opozycjonista Garri Kasparow kreśli pesymistyczną wizję przebiegu wojny na Ukrainie. Rosjanin pytany, co musi się stać, aby agresja się zakończyła, odpowiada: "Są tylko dwie opcje. Putin wygra albo my wygramy. My, to znaczy Ukraina, Polska i cały wolny świat. Nie ma miejsca na żaden remis".
"To nie jest gra w szachy. Może być jakieś tymczasowe zawieszenie broni, ale wojna się nie skończy, dopóki Putin jest na Kremlu. Dopóki rządzi, dopóty będzie kontynuował agresję. A przecież nie zatrzyma się na Ukrainie, jeśli udałoby mu się ją pokonać. Wojna to paliwo dla jego silnika. Bez zastraszania ludzi, nie udałoby mu się utrzymać władzy" – wskazuje w wywiadzie udzielonym Onetowi.
Kto pomoże Polsce?
Opozycjonista stwierdza, że Polska robi, co może. "Polska, kraje bałtyckie, Finlandia czy Rumunia to kraje, które pamiętają o okupacji Rosji. Polska od pierwszego dnia wojny stała się ogromnym sojusznikiem Ukrainy i wolnego świata. Mimo podziałów politycznych widzę, że tu jesteście zjednoczeni, zarówno obecny rząd, jak i poprzedni. Problem polega na tym, że Polska nie jest największą siłą w NATO. Powinniśmy spojrzeć na Waszyngton, Berlin i Paryż. Tam jest coraz więcej wątpliwości. Przede wszystkim trzeba ustalić strategię. Odłóżmy na bok sformułowania 'bądźmy z Ukrainą tak długo, jak będzie trzeba'. To są dwuznaczności" – apeluje.
Kasparow mówi, że w wojnie chodzi o zwycięstwo, a to oznacza "pełne przywrócenie ukraińskiej suwerenności na wszystkich terytoriach, w tym oczywiście na Krymie, reparacje oraz postawienie przed sądem zbrodniarzy wojennych".
"Tak długo, jak Europa i Ameryka będą uznawać półśrodki, tak długo Polska i jej sąsiedzi będą musieli drżeć o swoje bezpieczeństwo" – przekonuje Rosjanin.
Czytaj też:
Charków to zmyłka? ISW: Rosja ma inny celCzytaj też:
Papież: Wojna jest oszustwem