Posłowie koalicji rządzącej złożyli w czwartek w Sejmie wstępny wniosek o postawienie przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT) Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu. Piotr Adamowicz z Koalicji Obywatelskiej poinformował, że wniosek, wraz z materiałem dowodowym, liczy 285 stron.
Świrskiemu postawiono 11 zarzutów. – Wniosek dotyczy trzech segmentów: blokowania około 300 mln zł z abonamentu dla publicznego radia i telewizji, blokowania koncesji dla nadawców prywatnych: TVN, TVN24, Tok FM, Radia Zet. Trzecia grupa zarzutów dotyczy niewykonywania badań statystycznych dotyczących oglądalności stacji telewizyjnych w Polsce – powiedział Adamowicz.
Świrski: Bardzo się cieszę
Maciej Świrski został zapytany w piątek w Telewizji Republika, czy jest zaskoczony złożonym w Sejmie wnioskiem. – Nie, jestem historykiem. (...) Jak jakiś tyran mówi, co będzie realizował, to traktuję poważnie słowa tyrana. To były zapowiedzi jeszcze z czasów kampanii wyborczej – stwierdził szef KRRiT.
– Muszę powiedzieć, że jestem w dobrym towarzystwie. Bo w czasie kampanii wyborczej wymieniano, że przed Trybunał Stanu postawiony zostanie pan premier Mateusz Morawiecki, pan prezydent Andrzej Duda, pan prezes Jarosław Kaczyński, pan prezes Adam Glapiński i ja. To bardzo dobre towarzystwo. Bardzo się cieszę, dziękuję bardzo – oznajmił Świrski. – To jest oczywiście próba zastraszenia KRRiT i mnie – podkreślił przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. – Moja cecha jest taka, że jakoś słabo się daję zastraszać. (...) Operacja przejęcia mediów publicznych miała przejść bezboleśnie, a tutaj Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji się postawiła, więc trzeba zdyscyplinować tych, którzy wierzgają – dodał.
Czytaj też:
Prokuratura wszczyna śledztwo ws. szefa KRRiT. "Przekroczenie uprawnień"Czytaj też:
"Moralny obowiązek". Sienkiewicz o odcięciu sygnału TVP