Poeta, pisarz, tłumacz. Ale bard? Nie inaczej. W latach 80. zeszłego wieku utwory Edwarda Stachury cieszyły się obłędną popularnością, a spośród nich największą – piosenki, i to one w największym stopniu wpłynęły na stworzenie legendy, która spowiła postać zmarłego śmiercią samobójczą w 1979 r. niespełna 42-letniego twórcy. Nie sposób orzec, które z jego piosenek były najlepsze. Masowa publiczność najlepiej zapamiętała te śpiewane przez estradowych zawodowców: „Piosenkę dla Potęgowej” w interpretacji Tadeusza Woźniaka czy wywołującą w okresie solidarnościowym wielkie wrażenie „Piosenkę dla robotnika rannej zmiany” („W tramwaju tłok i nie ma Boga / Jest ramię w ramię, w nogę noga / Kimanie na stojąco jest”).
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.