Sikorskiego zapytano o polskich żołnierzy na Ukrainie. "Niech Putin zgaduje, co zrobimy"

Sikorskiego zapytano o polskich żołnierzy na Ukrainie. "Niech Putin zgaduje, co zrobimy"

Dodano: 
Radosław Sikorski, szef MSZ
Radosław Sikorski, szef MSZ Źródło:PAP / Leszek Szymański
Nie powinniśmy wykluczać żadnej opcji – oznajmił Radosław Sikorski pytany, czy Wojsko Polskie mogłoby pojawić się na Ukrainie.

Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" stwierdził, że Polska i kraje bałtyckie są gotowe wysłać żołnierzy na Ukrainę, jeśli Rosja przełamie front. Zdaniem gazety, to reakcja na powściągliwość Niemiec w sprawie pomocy wojskowej dla Kijowa. "Jeśli Rosjanom uda się dokonać strategicznego przełomu na wschodniej Ukrainie, bo Zachód pomaga Kijowowi tylko połowicznie, sytuacja może się dramatycznie pogorszyć. W takim przypadku państwa bałtyckie i Polska nie będą czekać na rozmieszczenie wojsk rosyjskich na swoich granicach" – mogliśmy przeczytać.

"Nie rozważamy pomysłu wysłania polskich żołnierzy na Ukrainę, nie ma takich planów. Apelujemy o szczególną ostrożność w kwestii wiarygodności pojawiających się w przestrzeni medialnej informacji" – przekazało polskie Ministerstwo Obrony Narodowej w odpowiedzi na pytanie Wirtualnej Polski na temat doniesień niemieckiej prasy.

Sikorski: Niech Putin zgaduje

Radosław Sikorski udzielił wywiadu dla kilku europejskich dzienników: "Gazety Wyborczej", "La Repubblica" (Włochy) i "El Pais" (Hiszpania). Minister spraw zagranicznych nawiązał do rozpoczętych kilka dni temu rosyjsko-białoruskich manewrów jądrowych. – Rosjanie grozili, że nas unicestwią bronią jądrową już wtedy, gdy negocjowałem z USA budowę elementów tarczy antyrakietowej w Polsce. Robili to tak często, że musiałem zaapelować do rosyjskich generałów, by nie grozili nam bronią jądrową częściej niż raz na kwartał. Wtedy na chwilę przestali – powiedział.

Sikorski został także zapytany, czy Wojsko Polskie mogłoby się pojawić na Ukrainie. – Nie powinniśmy wykluczać żadnej opcji. Niech Putin zgaduje, co zrobimy – odparł szef MSZ. – Ja sam już tam [na Ukrainie – przy. red.] byłem, z żoną, z synem. Dostarczając pomoc, dotarliśmy do Charkowa, potem do Bachmutu, do strefy, gdzie toczyły się ciężkie walki, do bombardowanego przez Rosjan Chersonia – mówił.

Czytaj też:
"Nie ma takich planów". MON stanowczo dementuje doniesienia niemieckiej prasy
Czytaj też:
Prof. Szeremietiew: Nie pchajmy się na Ukrainę. Zełenski chce wciągnąć nas w wojnę

Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytaj także