Jak pisze Business Insider, sukces Ukrainy na Krymie byłby poważnym ciosem dla prezydenta Rosji Władimira Putina.
"Klęska Rosji na Krymie nie byłaby po prostu porażką, ale upokorzeniem” – uważa Olga Khvostunova, członek Instytutu Studiów Polityki Zagranicznej.
Ataki na Krym
W ciągu ostatnich kilku tygodni ukraińskie wojsko przeprowadziło serię skutecznych ataków w regionie, niszcząc kilka rosyjskich baterii obrony powietrznej i uderzając w lotnisko Belbek pod Sewastopolem. Było to możliwe dzięki starannemu przygotowaniu i systematycznej pracy, lepszym możliwościom ukraińskiej armii, wywiadowi satelitarnemu i powietrznemu przekazanemu Ukrainie przez sojuszników z NATO.
Chociaż Ukraina straciła flotę w wyniku aneksji Krymu, to jednak skutecznie niszczy rosyjską Flotę Czarnomorską przy pomocy morskich dronów. Pozwoliło to przywrócić transport zboża przez Morze Czarne i zmusiło Rosjan do ukrycia swoich statków dalej od półwyspu.
Zniszczenie mostu krymskiego może być z kolei zarówno strategicznym i symbolicznym zwycięstwem Ukrainy, jak i poważnym ciosem dla Putina. Ukraina już dwukrotnie uderzyła w obiekt, ale nie udało jej się jeszcze go zniszczyć.
Zdaniem analityków zniszczenie mostu jest "nieuniknione” i nawet Rosjanie to rozumieją. Brytyjskie Ministerstwo Obrony podało w zaktualizowanym raporcie, że Rosja zainstalowała osiem barek po południowej stronie mostu, aby zmniejszyć "kąt podejścia ukraińskich pojazdów bezzałogowych”.
Frederick Mertens, analityk strategiczny w Haskim Centrum Studiów Strategicznych, uważa, że Ukraina atakując obronę powietrzną na Krymie, "przygotowuje grunt” pod przyszłe ataki F-16.
– Krym jest bezbronny. Rosjanie mają stosunkowo ograniczone pole manewru na półwyspie… Putin ma wiele do stracenia, zarówno politycznie, jak i militarnie. Jeśli więc ograniczona liczba żołnierzy może wywrzeć realny wpływ, to właśnie tutaj – i za granicą Morza Czarnego, które stanie się w pełni dostępne po demontażu obrony powietrznej na Krymie – zauważył.
Czytaj też:
Brytyjski wywiad: Rosja podnosi podatki, żeby mieć więcej pieniędzy na wojnęCzytaj też:
Chiny przyjacielem Kijowa? Zełenski: Chciałbym tego