DoRzeczy.pl: Minister edukacji zdeprecjonowała Jarosława Marka Rymkiewicza, nazywając go „niejakim”.
Izabela Michalska: Język, którego ktoś używa, świadczy o nim samym. Wypowiedź pani Nowackiej przypomniała mi teczkę z napisem "Klasyk", którą znaleźliśmy w archiwach IPN przygotowując w ub. roku wystawę "Rymkiewicz. Encyklopedia". Tam mówi się o "figurancie Rymkiewiczu". I planuje "neutralizację wrogiej działalności figuranta w oparciu o organizowane w tym celu działania operacyjne"'. Cóż, działania zostały podjęte, figurant zneutralizowany.
Decyzją minister edukacji Jarosław Marek Rymkiewicz zniknie z kanonu polskich lektur. Jak pani ocenia tę decyzję? Czego uczniowie mogli nauczyć się z wierszy Rymkiewicza?
Edukacja wymaga radykalnych zmian na poziomie systemu. Tymczasem cięcia i roszady w sferze symbolicznej, to decyzje polityczne, łatwo podchwytywane przez media i elektorat. Wciągają one w polityczny spór niemal wszystkich, nawet tych, którzy dotąd starali się od niego trzymać z daleka. Nie takie powinno być zadanie osoby piastującej stanowisko ministra edukacji.
Pamiętajmy, że żadna z autorek czy autorów nie pisze po to, żeby potem "być przerabianą, czy przerabianym" w szkole. Nie robił tego ani Mickiewicz, ani Rymkiewicz, ani Słowacki, ani Gombrowicz. Tymczasem jawią nam się oni jako upiory nawiedzające nauczycieli i uczniów. Nazwiska niektórych ministrów edukacji pamiętamy tylko w związku z tym, kogo wyrzucili.
Jednak to, że kanon literacki budzi takie emocje jest poruszające. Każdy ma na jego temat zdanie. To znaczy, że książki są dla nas ważne, że wierzymy, że literatura i opowieści mają wpływ na nasze życie i na to, kim jesteśmy. Jednocześnie pole edukacji i kultury staje się kolejnym polem walki.
Na pytanie, czy wszyscy powinniśmy czytać te same książki, bez wahania odpowiem: tak. To jest sprawa fundamentalna, ponieważ od niej zależy, czy w ogóle będziemy w stanie się porozumieć, czy będziemy mówili tym samym językiem, odczuwali świat dzięki podobnej wrażliwości. Nawet, żeby się spierać, żeby się ze sobą nie zgadzać, trzeba się w jakiś sposób rozumieć. Nie chciałabym, żeby ten wspólny język, zakres ważnych spraw i wrażliwość były formatowane wyłącznie przez korporacje serwujące młodym ludziom światopoglądową papkę, której parametry wyznacza się w tabelkach excela.
Budowanie wspólnoty nie powinno opierać się na odrzucaniu przeszłości, ani literackiej, ani żadnej innej. Przekonanie o tym, że liczy się tylko teraźniejszość, albo tylko przyszłość, to fałszywy obraz rzeczywistości i nigdy nie prowadził on do niczego dobrego. I o tym właśnie jest Rymkiewicz. O poszukiwaniu prawdy i próbie zrozumienia przeszłości. O odkrywaniu źródeł i odpowiedzi na pytanie kim jestem i jak mam żyć. O rozmowie z duchami, naszymi przodkami, bez których nie możemy istnieć i którzy nie mogę istnieć bez nas.
Rymkiewicz w swojej poezji mierzy się ze śmiercią i rozpadem świata, w którym prawdopodobnie nie ma Boga. Jaki jest zatem sens naszego bycia tutaj? Czy to nie są pytania, które wyjątkowo często zadajemy sobie mając lat kilkanaście? Rymkiewicz przyznaje oczywiście, że nie jest pierwszym, które takie pytania i w taki właśnie sposób stawia – w ten sposób wprowadza czytelnika w nurt tradycji poetyckiej. Ironia i przewrotny humor poety, dostrzeganie absurdu w codzienności i doskonały język. Nie upraszczajmy literatury i nie upraszczajmy rzeczywistości naszym dzieciom, nie zabierajmy im prawa do dojrzałości i mądrości, które mogą znaleźć dzięki literaturze.
Zadziwiające jest również zalecenie pani Nowackiej, aby literaturę czytać we fragmentach. Jarosław Marek Rymkiewicz właśnie na fragmentach oparł swoją literacką metodę badania przeszłości, ponieważ po minionym czasie zostają tylko ułamki, strzępy i musimy się bardzo napracować, żeby prawdę o przeszłości zrekonstruować. Myślę, że ciekawą lekturą dla młodzieży licealnej byłyby pisane w ten właśnie sposób książki z serii "Jak bajeczne żurawie…", poświęconej Mickiewiczowi. Te można czytać nawet we fragmentach, chociaż wciągają jak kryminał. Choćby ostatni tytuł Adam Mickiewicz odjeżdża na żółtym rowerze. Jestem przekonana, że zachęciłyby młodych ludzi do lektury samego Mickiewicza i pomogły w jej zrozumieniu.
Zdaje się jednak, że pani Nowackiej i gronu ekspertów chodziło o coś innego. Studenci też już nie czytają książek w całości. Dostają skany od prowadzących zajęcia. Do takiej współczesnej fragmentaryzacji wiedzy i rzeczywistości mamy się najwyraźniej dostosować w szkołach. Literatura ma być serwowana jak filmiki na tiktoku – w krótkich kawałkach.
Jak będzie wyglądał tegoroczny Festiwal Rymkiewiczowski?
Jeżeli Festiwal Rymkiewiczowski był indoktrynacją, to będziemy indoktrynować dalej. Zapraszając do rozmów, krytycznego myślenia, zachęcając do badań nad własną tradycją. W zeszłym roku zmierzyliśmy się z głównym tematem poezji Jarosława Marka Rymkiewicza – ze śmiercią. Słuchaliśmy tradycyjnych pieśni żałobnych, śpiewaliśmy je razem ze śpiewakami ludowymi i w nowoczesnych, psychodelicznych aranżacjach. Badaliśmy temat śmierci również w perspektywie etnologicznej (konferencja w Państwowym Muzeum Etnograficznym) i filozoficznej. W tym roku kontynuujemy i – schodzimy do podziemia. Do tego, co ukryte, pogrzebane, zapomniane, wyparte. Podziemia to temat przewodni tegorocznej edycji festiwalu, który odbędzie się na przełomie października i listopada w Warszawie. Zejście do podziemi to jeden z kluczowych toposów naszej kultury, bohater schodzi w głąb, żeby powrócić silniejszym, z wiedzą i świadomością, której nie posiadał dotychczas. Zapraszamy Państwa na tę wspólną „archeologiczną” wyprawę.