Aborcjonistki wściekłe na Tuska. Lempart: Rząd nas nienawidzi

Aborcjonistki wściekłe na Tuska. Lempart: Rząd nas nienawidzi

Dodano: 
Jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Marta Lempart na sali obrad Sejmu w Warszawie.
Jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Marta Lempart na sali obrad Sejmu w Warszawie. Źródło: PAP / Radek Pietruszka
We wtorek przed Sejmem protestować będą zwolennicy aborcji. Marta Lempart podkreśla, że ma ogromne pretensje do rządu i premiera.

Posłowie odrzucili projekt nowelizacji Kodeksu karnego zakładający depenalizację i dekryminalizację aborcji. Za przyjęciem projektu Lewicy opowiedziało się 215 posłów, przeciwko było 218, a dwóch wstrzymało się od głosu. Kwestia liberalizacji przepisów w zakresie aborcji wywołuje duże podziały w koalicji. Konserwatyści z PSL zapowiadają, że jedyne, na co mogą się zgodzić, to powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego.

We wtorek premier Donald Tusk wskazał, że podjęta zostanie prawdopodobnie kolejna próba przeforsowania propozycji, jednak ma świadomość, że dziś w Sejmie nie ma potrzebnej większości.

Lempart nie ma złudzeń

Aby pokazać swój sprzeciw wobec braku zmian w prawie aborcyjnym, na wtorek na godz. 18 zapowiedziano protesty zwolenników tego procederu. Największy odbędzie się przed Sejmem. – My nigdy nie odpuścimy – deklarowała w TOK FM Marta Lempart.

Nie mamy innego celu. Dla nas zawsze będzie tym celem legalizacja i dekryminalizacja aborcji. Nieważne ile to będzie trwało – zapewniła aktywistka aborcyjna. Liderka Strajku Kobiet zapowiedziała, że kobiety będą wywoływały "do odpowiedzi" każdego polityka, który będzie "kłamał, oszukiwał, ignorował, lekceważył" temat aborcji.

Jednocześnie Lempart przyznaje, że skala wtorkowych protestów będzie mniejsza, niż podczas manifestacji organizowanych w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jej zdaniem wiele osób wciąż wierzy w to, że obecny rząd spełni obietnice dotyczące liberalizacji prawa antyaborcyjnego. Jednak według Lempart nie ma na to szans. – Rząd jest ewidentnie wrogiem, nienawidzi nas i walczy z nami na każdym polu – stwierdziła.

Jej zdaniem wielu polityków koalicji rządowej uznało, że "kobiety mają więcej cierpliwości" do obecnej władzy i "może jakoś to się uda tak zrobić, żeby je zlekceważyć".

Czytaj też:
Odwołany wiceminister reaguje na decyzję Tuska. "Nie ma emocji"
Czytaj też:
"Nie dam sobie tego wmówić". Tusk o Giertychu

Źródło: Tok FM
Czytaj także