W rozmowie z Onetem Ilona Łepkowska oceniła kondycję TVP po zmianach politycznych. Zaznacza, że telewizja publiczna powinna istniej, jednak wymaga innego podejścia. – Moim zdaniem telewizja publiczna musi istnieć, niezależnie od tego, czy ją wszyscy oglądamy, czy nie. Jest to medium, dzięki któremu można realizować pewne rzeczy związane z misją, na przykład prezentować programy wyborcze wszystkich komitetów wyborczych nawet tych, które nie mają "własnej" stacji – wskazała.
– Telewizja publiczna ma przede wszystkim realizować swoją misję, robiąc to, czego nie robią albo robią rzadko inne ogólnodostępne stacje: programy dla dzieci, ambitną publicystykę, filmy dokumentalne, teatr telewizji, osadzone w polskiej historii seriale kostiumowe... Ma misję kulturotwórczą, na którą powinna mieć pieniądze. Wyzwaniem jest tu znalezienie nowej formuły TVP. Bez tego nie "odwojuje" ona traconej oglądalności – zauważa Łepkowska.
"Prawne zapory"
Wyjaśniła, że "przed wyborami niepotrzebnie opowiadano, jak to 'my sobie z tą telewizją poradzimy już następnego dnia po wygranych wyborach'. Trzeba to było robić na zasadzie 'Tisze jediesz dalsze budiesz'".
– A tak pozwolono poprzedniej ekipie przygotować się do tego i założyć pewne prawne zapory, które uniemożliwiły sprawne zrealizowanie tego planu. I teraz jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Moim zdaniem nie tylko z powodu obrony status quo przez przedstawicieli poprzedniej ekipy rządzącej, łącznie z prezydentem, który zawetował możliwość dofinansowania telewizji, ale też z powodu własnych strategicznych błędów – mówi producentka
– Nie jestem prezesem telewizji i nie mam ani nie zamierzam mieć jakiegokolwiek wpływu na decyzje tej instytucji. Więc na pewno nie rozwiążemy tego problemu w naszej rozmowie – podsumowała Ilona Łepkowska.
Czytaj też:
Wyrzucono wszystkich artystów z show TVP. Nowa jurorka to gwiazda TVN-uCzytaj też:
TVP potwierdza. Babiarz przywrócony do komentowania Igrzysk