Zajączkowska-Hernik: Mówię sprawdzam
  • Ryszard GromadzkiAutor:Ryszard Gromadzki

Zajączkowska-Hernik: Mówię sprawdzam

Dodano: 
Ewa Zajączkowska-Hernik
Ewa Zajączkowska-Hernik Źródło: PAP / Leszek Szymański
Z Ewą Zajączkowską-Hernik, eurodeputowaną Konfederacji rozmawia Ryszard Gromadzki.

RYSZARD GROMADZKI: „Tupeciara” to jedno z łagodniejszych określeń, które znaleźć można było w mediach społecznościowych pod pani adresem po wystąpieniu w Parlamencie Europejskim, w którym nie zostawiła pani suchej nitki na Ursuli von der Leyen. Ale obok nienawistnych ataków w sieci nie brakowało słów uznania po pani odważnym przemówieniu. Zresztą chyba podobnie było w samym europarlamencie, już w trakcie pani wystąpieniu obok buczenia słychać było głośne oklaski.

EWA ZAJĄCZKOWSKA-HERNIK: Nie śledziłam polskich mediów społecznościowych i nie analizowałam poszczególnych opinii. Za to mogę powiedzieć, że oddźwięk po moim przemówieniu był bardzo pozytywny nie tylko w Parlamencie Europejskim, lecz także w całej Europie. Zaraz po moim wystąpieniu podeszli do mnie z gratulacjami posłowie frakcji Patriotów dla Europy i Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Mówili, że powiedziałam w ich imieniu to, co wyborcy w ich krajach myślą o Ursuli von der Leyen. Wiem też o wielu pozytywnych komentarzach w prasie i mediach społecznościowych w Niemczech, we Włoszech, w Hiszpanii, Grecji, na Węgrzech czy Słowacji. Właściwie hejt i nieprzychylne komentarze pod moim adresem kierowane były głównie z kręgu ludzi związanych z obecną partią władzy Donalda Tuska. Mam wrażenie, że tak jak kiedyś wybuchła afera po ujawnieniu, że Prawo i Sprawiedliwość miało swoich trolli, których zadaniem było hejtowanie przeciwników politycznych, tak teraz podobnych praktyk

Artykuł został opublikowany w 32/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także