Modigliani i jego kumple
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Modigliani i jego kumple

Dodano: 
Wystawa Modiglianiego w Muzeum Orangerie w Paryżu
Wystawa Modiglianiego w Muzeum Orangerie w Paryżu Źródło: PAP / TERESA SUAREZ
Po śmierci Modiglianiego jego obrazy trafiały niekiedy na śmietnik. Dopiero ponad dekadę później handlarze sztuką zorientowali się, że jego dzieła mogą być złotym interesem.

Samemu artyście, który leżał już wtedy od dawna w zimnym grobie, nic z tego renesansu popularności jego dzieł nie przyszło Gdyby za życia dostawał choćby tysięczną część sum, za które dziś sprzedawane są jego dzieła, nie umarłby w tak strasznej nędzy. Jego imię oznacza dosłownie „Umiłowany przez Boga”, ale podobnie jak jego imiennik Amadeusz Mozart nie potrafił zamienić talentu na trwałą zamożność. W malarstwie wyprzedził swój czas i zapłacił za to gorzką cenę. Amedeo Clemente Modigliani (1884–1920) jest głównym bohaterem wystawy w Muzeum Barberini w Poczdamie, na której zgromadzono eksponaty z 53 muzeów i kolekcji prywatnych.

Zasłonięty własnym mitem

Są artyści, których twórczość jest mniej znana niż ich dramatyczny życiorys. Pamiętam, że w moim liceum w latach 80. w szkolnej bibliotece był egzemplarz wydanej w latach 60. biografii Modiglianiego „Piekło i raj” pióra André Salmona, który dosłownie rozsypywał się w rękach, tak był doszczętnie sczytany. Piosenka „Nasz Modigliani” grupy Nasza Basia Kochana była bun towniczym hymnem młodzieży w latach 70. „Życie jest darem od nielicznych dla wielu / Od tych którzy wiedzą i mają / Dla tych którzy nie wiedzą i nie mają”. Użyte w piosence Jerzego Filara słowa to cytat z listu Modiglianiego do swej muzy Ludwiki (Luni) Czechowskiej. Ta córka anarchisty z warszawskiej Pragi była przez wiele lat najbliższą powiernicą rozterek artystycznych malarza.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także