Freud, Lenin i dolary

Freud, Lenin i dolary

Dodano: 
Salvador Dalí ze swoją żoną Heleną, nazywaną Galą, 1934 r.
Salvador Dalí ze swoją żoną Heleną, nazywaną Galą, 1934 r. Źródło: FOT. BETTMANN ARCHIVE/GETTY IMAGES
Wiesław Chełminiak | Urodzili się w czasach przełomu, gdy zachodnia cywilizacja rzucała się w objęcia modernizmu. Mieli ambicję stworzenia nowej sztuki, która byłaby zaprzeczeniem starej. To się nie udało. Rewolucja surrealistów wpłynęła jednak na kulturę Europy i Ameryki bardziej niż jakikolwiek inny ruch awangardowy.

Sam termin ukuli i rozpropagowali ludzie pióra: Guillaume Apollinaire-Kostrowicki, a po jego przedwczesnej śmierci André Breton. Nadrealizm, który w tym roku świętuje stulecie, na początku był zjawiskiem literackim, dopiero później zainfekował malarstwo, rzeźbę, film i fotografię. 15 października 1924 r. światło dzienne ujrzał manifest surrealistyczny (pierwszy z trzech napisanych przez Bretona).

Dla każdego rebelianta z mieszczańskim rodowodem wrogiem numer jeden jest burżuj. Dwudziestoośmioletni autor na przekór środowisku, które go ukształtowało, postulował „przekaz myśli bez jakiejkolwiek kontroli rozumu, bez zamierzeń estetycznych czy moralnych”.

Precz z Francją!

Nienawistna triada – ojczyzna, rodzina, religia – już wcześniej znalazła się na celowniku młodych gniewnych. Breton, domagając się rozwiązania armii i otwarcia więzień, szydząc z uznanych artystów starszego pokolenia, był w gruncie rzeczy epigonem dadaizmu. Tamten bunt był odpowiedzią na rzeź wielkiej wojny i wypalił się wraz z jej zakończeniem.

Artykuł został opublikowany w 36/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także