Prof. Bralczyk został zapytany o określenie "trzecia płeć", które według zwolenników teorii gender i ruchu queer jest potrzebne, aby podkreślać, iż istnieją nie tylko kobiety i mężczyźni, ale kilkadziesiąt różnych płci oraz tożsamości płciowych.
– Myślę, że ta "trzeciość" tej płci nie jest może najlepszym określeniem. Możemy mówić o różnych preferencjach, o różnych stosunkach do kwestii płci, ale sam nie lubię określenia "trzecia płeć" – przyznał ekspert w rozmowie z portalem Kozaczek.
– Mówiąc o gejach, homoseksualistach czy paniach, które wybierają miłość saficką, czyli lesbijkach, powinniśmy określać właśnie tymi słowami. Trzecia płeć wydaje mi się za bardzo enigmatyczna, to trochę tak, jak "trzeci wiek". A co potem? Czwarta płeć i piąta? Trochę wpędzamy się w zaułek. A poza tym chyba niedobrze jest tak segregować. A kto wobec tego jest pierwszą płcią? A kto drugą płcią? I tak dalej i tak dalej – zauważył prof. Bralczyk.
Neutralność czyli rodzaj nijaki
Językoznawca wypowiedział się również w kwestii języka "neutralnego płciowo". – Jeśli chodzi o te określenia typu neutralnego, to jest pewien problem i myślę, że to będzie z czasem problem coraz bardziej zaznaczony. Rodzaj nijaki trochę nie odpowiada, bo on trochę uprzedmiotawia człowieka. Mówić "ono" albo "to", "ten" to może być mężczyzna, "ta" może być kobieta, a "to"? Od razu to obniża rangę i myślimy o "to", że to to jest jakiś przedmiot albo w najlepszym przypadku zwierzę. I dlatego też nie chciałbym, żeby te neutralne, czy niby neutralne, bo to z łaciny "neutrum", ten nijaki rodzaj tutaj funkcjonował – wyjaśnił ekspert.
Afera wokół "zdychania" zwierząt
Wybitny polski językoznawca pojawił się jakiś czas temu w TVP Info, w programie "100 pytań do", gdzie naraził się miłośnikom zwierząt. Prof. Jerzy Bralczyk uświadomił im bowiem, że "pies nie może zostać adoptowany" i "nie może umrzeć". – Pies niestety zdechł – stwierdził jednoznacznie. Dopytywany przez dziennikarza, dlaczego tak jest, odparł: – A dlaczego zwierzę żre, ma mordę czy paszczę, sierść, a nie włosy?
Po tych słowach w internecie dosłownie zawrzało. Na językoznawcę wylała się fala hejtu ze strony wielu internautów, a także dziennikarzy i celebrytów.
Czytaj też:
Edukacja queerowa na Harvardzie? Na uniwersytecie rusza nowy kursCzytaj też:
Lubelskie Centrum Kultury promuje "pracę seksualną". "Sposób na godne życie"