Tusk słusznie uspokajał ws. powodzi? Hydrolog: Prognozy były widoczne w okolicach wtorku

Tusk słusznie uspokajał ws. powodzi? Hydrolog: Prognozy były widoczne w okolicach wtorku

Dodano: 
Premier Donald Tusk podczas narady ogólnopolskiego sztabu kryzysowego we Wrocławiu
Premier Donald Tusk podczas narady ogólnopolskiego sztabu kryzysowego we Wrocławiu Źródło: PAP / Maciej Kulczyński
Hydrolog dr inż. Marcin Wdowikowski odniósł się do słynnych słów premiera z 13 września. Donald Tusk uspokajał, że ws. powodzi prognozy nie są niepokojące.

– Prognozy nie są przesadnie alarmujące. Nie lekceważymy oczywiście żadnego sygnału, mamy swoje doświadczenia, tu Wrocław z 1997 roku, ja pamiętam też dokładnie 2010 rok. Więc wiadomo, że nie można lekceważyć tej sytuacji, ale chcę powiedzieć, że dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w jakiejś skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju – tak mówił premier Donald Tusk 13 września. – Jeśli się można czegoś spodziewać – i na to chcemy być przygotowani – to oczywiście lokalnych podtopień czy tzw. powodzi błyskawicznych, a więc zlokalizowanych w jakimś miejscu, to szczególnie w górach, ale czasem zdarza się to w miastach. Do tego będziemy chcieli być perfekcyjnie przygotowani – dodał.

Opozycja przekonuje, że słowa te są dowodem na indolencję szefa rządu oraz świadczą o winie władz centralnych w kontekście dramatycznych skutków powodzi, których można było uniknąć.

Prognozy już były, infrastruktura też

Dr inż. Marcin Wdowikowski w rozmowie z "Faktem" zwraca uwagę, że IMGW informował wówczas o możliwej skali powodzi w prognozach meteorologicznych i w części prognoz hydrologicznych. – Prognozy meteorologiczne uwidaczniające skalę zjawiska faktycznie były już widoczne w okolicach wtorku, środy i wartości opadów narastały – wskazuje ekspert (wypowiedź Tuska miała miejsce w piątek".

– Natomiast to, co faktycznie mogło uspokajać, to potencjalna gotowość infrastrukturalna. Co było zdecydowanie pechowe, w całej tej sytuacji, to przede wszystkim awaria zapory w Stroniu Śląskim. Skala tego zjawiska była bardzo gwałtowna, więc w modelach operacyjnych dla obszarów górskich taka sytuacja jest bardzo ciężka do przewidzenia z dużą dokładnością, bo trzeba wiedzieć jaka wysokość opadu w jakim czasie wystąpi – tłumaczy.

Wdowikowski zaznacza, że obliczenia są przygotowywane dla wody "czystej", czyli pozbawionej m.in gałęzie ale także fragmentów infrastruktury i ziemi.

"To mogło uspokajać"

Zdaniem eksperta służby były w odpowiednim czasie postawione na nogi, a działania zapobiegawcze były wdrażane skutecznie. – Także wydaje mi się, że to mogło faktycznie uspokajać. Natomiast skala zjawiska w obszarach górskich okazała się przewyższająca nawet te przygotowania. Trzeba pamiętać, że zarówno premier, jak i włodarze miejscowości, którzy udzielają wypowiedzi publicznych, bazują na tych informacjach, które przekazywane są im z analiz i wniosków podczas sztabów kryzysowych – przypomina dr inż. Wdowikowski.

– Najprawdopodobniej faktycznie premier otrzymał taką informację, że może nie będzie tak źle, w przeszłości prognozy górskich przepływów nie raz były przeszacowane, bo okazywało się, że prognozowany opad nie występował i to mogło uśpić naszą czujność. Co jest też ważne i myślę, że to też było intencją premiera – sam na jego miejscu bym tak postępował – to jest oczywiście uspokajanie opinii publicznej również po to, żeby nie wywoływać paniki, bo ona jest najgorsza w takich sytuacjach. Zadania nawet tych najtrudniejszych scenariuszy trzeba realizować, ale trzeba też zachować względny spokój – mówi w rozmowie z "Faktem".

Czytaj też:
"Ewa inteligentna-inaczej". Zielińskiej puściły nerwy
Czytaj też:
Szydło: W rządzie są osoby, które domagały się likwidacji zbiorników retencyjnych

Źródło: Fakt
Czytaj także