Decyzją minister kultury Hanny Wróblewskiej, ze stanowiska dyrektora Muzeum Historii Polski odwołany został wieloletni szef placówki, Robert Kostro. Kostro przez prawie dwie dekady zabiegał o utworzenie muzeum, jego rozwój, a także czuwał na kształtem wystawy stałej, która ma zostać oddana zwiedzającym w 2026 r. Na stanowisko powołano Marcina Napiórkowskiego, profesora UW.
Dymisja Kostry wywołała wiele krytycznych komentarzy. Wskazuje się, że historyk wykonał tytaniczną pracę, opartą na merytoryce, a nie politycznych sympatiach. "Robert, dziękuję za wszystko, co przez te 18 lat zrobiłeś, by Muzeum Historii Polski powstało. Nikt Ci tego nie odbierze, a za kilkadziesiąt lat Twój portret będzie w pełni zasłużenie otwierał galerię twórców nie tylko największego, ale wierzę, że i najważniejszego z polskich muzeów" – tak odwołanego muzealnika wspiera prof. Antonio Dudek.
"A tym którzy doprowadzili do Twojej dymisji mam do powiedzenia tylko jedno: w moich oczach nie różnicie się specjalnie od Waszych poprzedników, którzy wyrzucili prof. Pawła Machcewicza, twórcę Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, tuż po jego otwarciu" – dodał prof. Dudek.
Machcewicz: Kostro to człowiek prawicy, ale nie uprawiał nachalnej propagandy
Wspomniany Machcewicz również stanął w obronie Kostry. "Robert Kostro jest człowiekiem prawicy, jego nominacja w 2006 roku na stanowisko dyrektora powstającego muzeum była niewątpliwie z klucza politycznego, a nie merytorycznego. Przeszedł na nie z funkcji dyrektora gabinetu politycznego Kazimierza Ujazdowskiego, ministra kultury w ówczesnym rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Do współpracy przyciągał ludzi głównie o orientacji prawicowej i wrażliwości konserwatywnej, choć nie wyłącznie" – pisze w tekście opublikowanym przez "Gazetę Wyborczą".
"W czasie ostatniego ośmiolecia rządów PiS, w skrajnie sekciarskiej i konfrontacyjnej atmosferze stworzonej przez obóz władzy, było to już prawie niemożliwe, przynajmniej jeśli chodzi o osoby o bardziej znanych nazwiskach, nieukrywające swoich poglądów. Jednak na tle innych PiS-owskich nominatów postawionych na czele instytucji kultury, Kostro wyróżniał się umiarkowaniem, otwartością na dialog i rzeczywistą troską o powierzoną mu instytucję. Kierowane przez niego muzeum nigdy nie uprawiało nachalnej propagandy politycznej i nie dopuszczało się otwartych manipulacji przeszłością, co można zasadnie zarzucić Instytutowi Dmowskiego czy Instytutowi Pileckiego" – stwierdza Paweł Machcewicz.
Dodaje, że od nowego rządu "wyłonionego w wyniku demokratycznego zrywu, jakim były wybory w październiku 2023 roku, można i należy oczekiwać zupełnie innego podejścia". "Byłoby znacznie lepiej gdyby Robert Kostro mógł dokończyć swoją kadencję i otworzyć wystawę muzeum, nad której stworzeniem pracował kilkanaście lat. Wziąłby wtedy za nią pełną odpowiedzialność i odpowiadał na jej krytykę, która z pewnością się pojawi" – przekonuje szef Muzeum II WŚ.
Czytaj też:
Polowanie na Roberta KostręCzytaj też:
"Obrzydliwe i przestępcze". Kulisy odwołania Roberta Kostry