Prezydent Andrzej Duda wygłosił w środę w Sejmie orędzie z okazji pierwszej rocznicy wyborów 15 października. Nie szczędził w nim ostrych słów pod adresem koalicji, która dzięki ówczesnemu werdyktowi wyborców przejęła wówczas władzę w Polsce. Wystąpienie głowy państwa spotkało się z natychmiastową reakcją premiera Donalda Tuska. Gdy premier pojawił się na mównicy, salę plenarną opuścili politycy PiS.
– Zwróciłbym się znowu bezpośrednio do pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, gdyby nie stchórzył i nie uciekł z sali dzisiaj, zwróciłbym się znowu z tym pytaniem: co kazało panu Kaczyńskiemu, panu Morawieckiemu pod okiem pana prezydenta Dudy prowadzić rozmowy z premierem Orbánem, z prezydentem Putinem, z inwestorami zagranicznymi i polskimi na temat wspólnej budowy elektrowni jądrowej w Królewcu – powiedział premier Donald Tusk podczas posiedzenia Sejmu.
Elektrownia jądrowa w Królewcu?
Premier stwierdził, że za rządów PiS to właśnie w Królewcu miała powstać elektrownia jądrowa. – W 2021 roku głośno, tam w Gołdapi pod granicą, kilkadziesiąt kilometrów od miejsca, gdzie miała powstać ta inwestycja, zapytałem wprost: co takiego się stało, kto was do tego namówił, czy możecie powiedzieć Polakom, dlaczego w porozumieniu z proputinowskimi siłami w Europie zdecydowaliście się na prowadzenie prac nad taką inwestycją? – kontynuował.
– Nie było wtedy mowy o polskiej elektrowni jądrowej. Do dzisiaj nie usłyszeliśmy ani jednego słowa wytłumaczenia. Dzięki bardzo twardemu stanowisku udało się zatrzymać ten projekt – kontynuował premier.
Czemu politycy PiS opuścili salę?
Jarosław Kaczyński tłumaczył w rozmowie z dziennikarzami, że PiS zdecydowało się opuścić salę plenarną gdyż premier swoim wystąpieniem złamał konstytucję.
– W tej chwili doszło do bezczelnego łamania konstytucji. Przepis mówi, że po orędziu prezydenta nie ma debaty. Premier teraz łamie tę zasadę – mówił prezes PiS, przywołując art. 140 ustawy zasadniczej.
Czytaj też:
Fala komentarzy po orędziu prezydenta. "Jego najlepsze", "poucza", "przejechał walcem"Czytaj też:
"Nic głupszego nie można było powiedzieć". Tusk odpowiada prezydentowi