RYSZARD GROMADZKI: Prezydent Warszawy zmienił decyzję w sprawie Marszu Niepodległości. Ostatecznie marsz przejdzie 11 listopada tradycyjną trasą z ronda Dmowskiego na błonia Stadionu Narodowego. To efekt społecznej presji czy raczej kalkulacji Rafała Trzaskowskiego związanych z jego domniemanym startem w przyszłorocznych wyborach prezydenckich?
BARTOSZ MALEWSKI: Nie wiem, co siedzi w głowie Rafała Trzaskowskiego, to wie tylko on sam. Na pewno presja ma sens. Oburzenie naszych sympatyków po odmowie zgody na marsz przez warszawski ratusz było bardzo widoczne w sieci i w tzw. komentariacie, czyli w mediach społecznościowych. Z pewnością nie było to bez znaczenia. Tak jak nie bez znaczenia były wypowiedzi polityków, także z obozu Rafała Trzaskowskiego, np. szefa MSW Tomasza Siemoniaka, który zajął w sprawie marszu zupełnie inne stanowisko niż prezydent Warszawy. Trzaskowski co roku podejmuje próby zablokowania marszu, nie kryje się z tym. W przeszłości niejednokrotnie mówił, że tego typu marsz nie powinien mieć miejsca w Warszawie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.