Uroczystą Mszą Świętą w bazylice św. Piotra w niedzielę 27 października zakończył się Synod o synodalności. Dzień wcześniej zgromadzeni w watykańskiej auli Pawła VI synodaliści – nie tylko biskupi, lecz także świeccy – przegłosowali przyjęcie dokumentu końcowego. Wcześniej po każdym synodzie papieże wydawali własne dokumenty, tylko w jakiejś części czerpiące z dorobku zgromadzenia. Tym razem Franciszek zrobił inaczej: ogłosił, że nie napisze osobnego tekstu, bo synodalny jest wystarczający. Papież nadał mu tym samym znaczny autorytet, wskazując, że wszystko, co w nim zapisano, trzeba traktować poważnie.
Przebudowa katolicyzmu
Tekst zawiera bardzo wiele sugestii reform w Kościele – i to nie byle jakich. Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami w treści znalazły się praktycznie wszystkie wątki, na których bardzo zależało środowiskom progresywnym, głównie z krajów germańskich, ze Stanów Zjednoczonych i z Ameryki Łacińskiej. Z woli synodu w Kościele ma dojść do zmian w obszarze roli, którą odgrywają kobiety – możliwe jest nawet wprowadzenie żeńskiego diakonatu. Ma zostać przeprowadzona kolejna reforma liturgiczna – oczywiście o „synodalnym” charakterze. Na wszystkich etapach życia kościelnego – od parafii, przez diecezję i Konferencję Episkopatu, aż do Kościoła powszechnego – mają powstawać nowe gremia konsultacyjne, z dużym udziałem osób świeckich.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.