W programie "Lepsza Polska" emitowanym na antenie Polsat News toczyła się zagorzała dyskusja na temat grupy, która regularnie blokuje ulice w imię walki o klimat. Prowadząca program Dorota Gawryluk zaznaczyła na wstępie, że zaprosiła do studia przedstawicieli ruchu Ostatnie Pokolenie, ale żaden nie zdecydował się przyjść. Przed kilkoma dniami aktywiści zapowiedzieli, że w piątek o godzinie 17 w Warszawie odbędzie się ich największa akcja.
Zbigniew Janas, działacz opozycji w PRL, przyznał, że pojawiał się w miejscach, gdzie do tej pory odbywały się blokady organizowane przez Ostatnie Pokolenie. – Czy oni mają rację, czy nie – ja tak do końca nie wiem – przyznał. Jednocześnie stwierdził, że "w momencie, kiedy młodzi ludzie wychodzą, ich wartość polega na tym, że o coś im chodzi, to jest ich wielki plus".
– Zbyszku, przyklej się z nimi do tego asfaltu – odpowiedział Jan Pospieszalski. Publicysta pytał Janasa, jak może porównywać "szlachetne zaangażowanie ludzi Solidarności, którzy walczyli o wolność". – A ci ograniczają wolność tych ludzi, którzy próbują dotrzeć do pracy, do szpitala – argumentował.
Dlaczego aktywiści blokują drogi w imię walki o klimat?
Ostatnie Pokolenie to grupa aktywistów ekologicznych stosujących formy "nieposłuszeństwa obywatelskiego" na rzecz "walki ze zmianami klimatycznymi". Podobne grupy funkcjonują w różnych krajach, często jako część większego ruchu klimatycznego, i podejmują działania mające na celu zwiększenie świadomości na temat kryzysu klimatycznego oraz naciskanie na rządy i korporacje, by podejmowały bardziej zdecydowane kroki w walce z globalnym ociepleniem.
Nazwa "Ostatnie Pokolenie" odwołuje się do przekonania, że obecne pokolenie jest ostatnim, które ma szansę podjąć działania zapobiegające nieodwracalnym skutkom zmian klimatycznych.
Niektóre akcje ruchu, takie jak blokady dróg czy zakłócanie wydarzeń publicznych, są przez wielu postrzegane jako radykalne. Krytycy uważają, że mogą one zniechęcać opinię publiczną do spraw związanych z klimatem. Zwolennicy argumentują jednak, że takie działania są konieczne, aby przyspieszyć reakcję polityków i społeczeństwa na kryzys klimatyczny.
Miller o Ostatnim Pokoleniu: Poszedłbym drogą Niemiec i zdelegalizował
Były premier Leszek Miller odnosząc się do zachowania członków Ostatniego Pokolenia i żądań dotyczących rozmowy z premierem Donaldem Tuskiem powiedział w środę w radiu TOK FM, że na miejscu szefa rządu "poszedłby drogą Niemców i zdelegalizował" tę organizację. – Przeszkadzają mi ludzie, którzy w ten sposób protestują – dodał.
Jak tłumaczył, gdyby był premierem, to odmówiłby rozmowy z przedstawicielami Ostatniego Pokolenia, ponieważ w czasie swoich protestów "łamią prawo". Podkreślił, że zgadza się z Tuskiem, który w serwisie X polecił służbom reagować na protesty aktywistów.
– Nic się nie dzieje, premier coś mówi i słusznie mówi, co trzeba zrobić, a faceci od służb, wzruszają ramionami i mówią: "Nie, my tego nie będziemy robić" – stwierdził Miller. Zapytany, czy sugeruje, że premier nie rządzi, odpowiedział: – Premier Tusk w tej sprawie ma mało do powiedzenia. Niestety.
Polacy mają dość klimatycznych radykałów. Są wyniki badań
Liczba osób zaniepokojonych zmianami klimatu spadła w ciągu roku o 7 pkt proc. W Polsce ten spadek jest największy – napisała w środę "Rzeczpospolita", powołując się na wyniki międzynarodowych badań sieci firm Iris, reprezentowanej w Polsce przez ARC Rynek i Opinia.
Obecnie 74 proc. Polaków jest zaniepokojonych zmianami klimatycznymi, jednak przed rokiem było ich 81 proc. W ujęciu globalnym widać spadek o 3 pkt proc., do 80 proc. Jak podkreśla dziennik, inne wyniki również wskazują, że postawa społeczeństwa się zmienia, choćby w ocenie, kiedy może zostać osiągnięty stan zeroemisyjnej gospodarki.
Dr Adam Czarnecki, wiceprezes ARC Rynek i Opinia, uważa wyniki badania za "nieco zaskakujące". Argumentuje, że postawy społeczne zmieniają się "mimo ciągłego powtarzania w mediach o negatywnych skutkach zmian klimatycznych, konieczności przechodzenie na nisko- lub bezemisyjne źródła energii itp.".
Analizując przyczyny takiego zjawiska, wskazał choćby na zmęczeniem tematem zmian klimatycznych. – Społeczeństwa wielu krajów mogą mieć już nieco dosyć, często natrętnego mówienia o negatywnych zmianach klimatu, konieczności przesiadania się do samochodów elektrycznych i innych formach ograniczania emisji gazów cieplarnianych – powiedział "Rz" Czarnecki.
Czytaj też:
Karetka zablokowana przez aktywistów. "Zagrożenie dla zdrowia i życia"