Ach, gdzie ja nie występowałem. BBC, CNN, Fox News. Teksty pisałem dla anglojęzycznych mediów, a anglojęzyczne media pisały teksty o mnie. Brytyjscy dziennikarze mnie uwielbiali, niemieccy chwalili,francuscy padali przede mną na kolana.
Ach, przed jakimi to gremiami nie przemawiałem. W Berlinie i Londynie, w Waszyngtonie i Lizbonie, w Nowym Jorku i Lęborku. Przed głowami państw, noblistami, profesorami. Wszędzie zachwyty, oklaski, konfetti.
Ach, jakich to wizji geopolitycznych nie zarysowywałem, ile jeszcze zostało mi do zarysowania.
Ach, jaka angielszczyzna płynęła z moich ust, jakich to ja nie używałem idiomów, no i ten akcent, z Oxgoszcz albo i z Chobridge.
Ach, czego to ja nie wiedziałem o światowej dyplomacji, o zakulisowych rozmowach, o kontrowersyjnych propozycjach i skandalach. Czegóż to ja potem nie ujawniałem.
Ach, z jakimi to tuzami nie siedziałem przy jednym stole. Jak mnie słuchali, potakiwali głowami, rację przyznawali.
Ach, kim to ja nie miałem zostać. Prezydentem Polski, sekretarzem generalnym NATO, szefem Rady Europejskiej, wysokim przedstawicielem, komisarzem ds. energii, jedynką w Bydgoszczy.
Ach, kogo to ja nie rozstawiałem po kątach. Camerona zbeształem, Amerykanom dałem do wiwatu, Ukraińców mroziłem groźną miną, a najbardziej przerazili się Rosjanie, gdy ich grzecznie poprosiłem, by nam zwrócili wrak tupolewa.
Ach, iluż to watah nie dorżnąłem, ile wysiłku włożyłem w zatrzymanie faszyzmu i dyktatury ciemniaków, jak bardzo wdeptywałem w ziemię Kaczyńskiego i cały PiS.
Ach, ileż to ja nie zrobiłem dla Polski, na przykład... Eee... Yyy... Eee... Ten, no... Eee... Zaraz, zaraz... Yyy...
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.