Zdaje się, że groźba grzywny czy aresztu przeraża młodych aktywistów z Ostatniego Pokolenia bardziej niż rychła i pewna zagłada planety z powodu zmian klimatycznych, gdyż kiedy tylko policja zaczęła wypełniać swoją powinność podczas blokad dróg, nagle o tego typu protestach zrobiło się cicho. Kilka miesięcy temu, kiedy nie było tygodnia, by w Warszawie ktoś się do czegoś nie przyklejał, w Internecie roiło się od nagrań z protestów. Padały w nich bardzo dramatyczne deklaracje. Na jednym z takich nagrań młoda dziewczyna, łkając, mówi: „Piąty raz w ciągu dwóch tygodni siedzę na Wisłostradzie i, k…a, nienawidzę, że tu jestem […]. Nie mogę uwierzyć, że jako dziecko, jako 20-letnia osoba, która ma skończone życie w świecie, w którym jest kryzys klimatyczny, muszę siadać naprzeciwko ludzi, którzy jadą do pracy, którzy jadą do swoich dzieci, jadą do szpitala. Nie mogę uwierzyć, że muszę to robić. Jest mi tak przykro, że tu muszę być. My wszyscy cierpimy tutaj”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.