Bezmiar sprawiedliwości
  • Wojciech WybranowskiAutor:Wojciech Wybranowski

Bezmiar sprawiedliwości

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy w dużym kraju, w środku Unii Europejskiej, można spędzić ponad trzy lata w areszcie – w celi dla niebezpiecznych przestępców, bez wyroku skazującego, bez dowodów winy? Sprawa Maćka Dobrowolskiego pokazuje, że można. I tylko wiary w rzetelność i bezstronność polskich sądów jest coraz mniej.

W marcu 32 letni trener bydgoskich, piłkarskich drużyn dziecięcych został zatrzymany przez policję pod zarzutem pedofilii. Choć w jego domu znaleziono zdjęcia i materiały potwierdzające podejrzenia, a na wolności mógłby wpływać na dzieci – świadków – sąd zdecydował o zwolnieniu go za kaucją. W czerwcu z aresztu śledczego po wpłaceniu 200 tys zł kaucji wyszedł z kolei na wolność Piotr K., który jak podejrzewa prokuratura oszukał kilkaset osób.

A Maciej Dobrowolski siedzi. Młody kibic warszawskiej Legii siedzi już ponad 3 lata w areszcie śledczym, w celi dla szczególnie groźnych przestępców. Siedzi za kratami już czterdziesty miesiąc choć w jego sprawie nie zapadł żaden wyrok skazujący. Nie tylko nigdy nie został skazany, ale też prokuratura oskarżająca go o rzekomy współudział w przewiezieniu do Polski sporej ilości marihuany nigdy nie zdobyła i nie przedstawiła żadnego materialnego dowodu wskazującego na jego winę. Stop. Jest jeden świadek. Niejaki „Hanior”, były diler narkotyków, który w zamian za    darowanie kary zaczął wskazywać prokuraturze domniemanych przestępców. Jego zeznania są jednak bardzo wątpliwe i przegrywają konfrontację z zeznaniami innych świadków.

W żadnym kraju, w którym urzędnicy wymiaru sprawiedliwości mają szacunek  dla roli jaką wyznaczyło im państwo i współobywatele żaden sąd przy tak nikłych  dowodach nie zgodziłby się na aresztowanie Dobrowolskiego.

Ale Maciek siedzi. I siedzieć będzie bo w środę Sąd Apelacyjny w jednoosobowym składzie przyklepał wniosek sędzi Aleksandry Kussyk o przedłużenie mu aresztu o kolejne trzy miesiące. Sąd zlekceważył opinię Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wskazujące na to, że działania wymiaru sprawiedliwości w tej sprawie gwałcą Europejską Konwencję Praw Człowieka.

„Tylko areszt może zapewnić prawidłowy tok postępowania” – uznał Sąd Apelacyjny.

A ja śledząc tę sprawę od dawna powiem – nie wierzę. Nie wierzę, by dalsze przetrzymywanie Macieja w areszcie miało służyć dobru postępowania. Jeżeli przez 3 lata sędzia Aleksandra Kussyk nie zdołała sprawy zbadać i wyjaśnić, przesłuchać wszystkich niezbędnych świadków to nie zrobi tego w sposób rzetelny również po trzech latach.

Nie wierzę również dlatego, że jak wynika z moich informacji, część działań sądu  zaczyna wyglądać dziwnie. Tak jak choćby na przykład pomysł by po trzech latach przesłuchać jeszcze kolejne osoby z Holandii, które miałyby mieć wiedzę o związkach Macieja z przestępcami. Tyle, że dwa lata wcześniej obrońca Dobrowolskiego składał wniosek o przesłuchanie tychże osób, i wówczas to prowadząca rozprawę sędzia  tenże wniosek odrzuciła jako bezzasadny. Jako nie wnoszący nic do postępowania.

Nie wierzę w to by zatrzymanie Maćka w areszcie na kolejne miesiące miało służyć dobru postępowania sądowego również dlatego, że znam uzasadnienie wniosku o przedłużenie aresztu jakie wystosowała sędzia Aleksandra Kussyk. I przyznam się, a jestem dziennikarzem już 22 lata, przyglądałem się podobnym sprawom wcześniej także jako dziennikarz „Rz” współpracujący z ekipą programu „Państwo w państwie”, że równie kuriozalnego uzasadnienia jeszcze nie widziałem.

Otóż, dowodzi w nim pani sędzia Kussyk, że Dobrowolski utrudnia postępowanie. Jak? A bo jego adwokat złożył najpierw jeden wniosek dowodowy, a później wniosek o wyłączenie składu orzekającego, choć mógł złożyć, jak twierdzi sędzia, oba wnioski naraz, a tak utrudnił pracę sądowi. Kuriozum. Co z tego wynika? Otóż sędzia kwestionuje w pewien sposób święte prawo oskarżonego do obrony uważając, że utrudnia on postępowanie, bo składa za dużo wniosków. To, że sąd jest niewydolny ma być jak rozumiem okolicznością działającą na niekorzyść Maćka.

A to tylko wierzchołek góry lodowej. Z uzasadnienia wniosku o przedłużenie aresztu (którym dysponuje) ma wynikać, że kibic Legii utrudnia postępowanie, bo interwencję w jego sprawie i swoją analizę przedłożyła Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Co prawda sędzia Kussyk zaraz się poprawia i precyzuje, że mogła złożyć, a oskarżony mógł o nią poprosić, ale to skandal, że najpierw poznały ją media.

Szanowna Pani Sędzio. Proszę nie mataczyć. To ja byłem tym dziennikarzem, który krytyczną dla sądu analizę Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka opublikował jako pierwszy. Fundacja udostępniła ją mi dopiero po przesłaniu jej do sądu. W tym, że urzędnicy sądowi działają opieszale, albo, że sąd nie zagląda do akt nie ma winy ani Fundacji ani obstrukcji postępowania ze strony Macieja. Jeśli to okoliczność obciążająca to jedynie sąd, który – a można odnieść takie wrażenie, ze sprawą sobie już nie radzi.

Wreszcie – i tu uwaga – okolicznością wskazującą, że Dobrowolski będzie wpływał na przebieg postępowania jest, jak sugeruje pani sędzia – fakt, że o sprawie piszą media, mówią w telewizji i dyskutują internauci. Sędzia Kussyk przekonuje, że to wpływa na postawy i zachowania świadków.

Szanowna Pani Sędzio, jeśli uważa Pani, że przez trzy kolejne lata tego kuriozalnego procesu nic nie wpłynęło na zeznania i postawy świadków, to gwarantuję Pani, że nie wpłyną na to również publikacje prasowe. Dziwię się tylko, że przez 40 miesięcy sąd nie zdołał tych świadków przesłuchać.  Dziwie się też, że sąd w 2015 roku uważa, że postępowanie mógłby prowadzić jak w czasach PRL – bez kontroli społecznej, bez dostępu opinii publicznej do informacji.

Nie wierzę, by pobyt w areszcie śledczym Macieja Dobrowolskiego był niezbędny. Natomiast w świetle informacji, które do opinii publicznej docierają zaczynam poważnie zastanawiać się – a mam do tego prawo – czy za wnioskiem o przedłużenie aresztu nie kryje się prywatna wendeta przedstawicielki wymiaru sprawiedliwości, urażonej prasową krytyką i pozwem jaki przeciw niej złożył zdesperowany Maciej. Takiego urażonego poczucia władzy, zjawiska niestety dość powszechnego w polskich urzędach – atakujecie mnie, krytykujecie, wywieracie presje, to pokażę wam co mogę, co znaczę.

Chciałbym się mylić, ale zaczynam wątpić czy prowadząca sprawę Macieja Dobrowolskiego jest jeszcze w stanie orzekać w niej w sposób obiektywny, bez wpływu osobistych emocji. Bo te w napisanym przez nią uzasadnieniu wniosku o przedłużenie aresztu wydają się być aż nadto wyczuwalne.

Na pewno zmiana składu sędziowskiego w tej sprawie mocno sparaliżowałaby postępowanie, w którym obok Maćka na ławie oskarżonych zasiadają członkowie gangu „Szkatuły” (prokuratura nie łączy Macieja z nimi). Ale można by choćby – wyłączyć wątek dotyczący Macieja Dobrowolskiego do odrębnego postępowania i z nowym sędzią sprawę kibica Legii zbadać szybko i bez zbędnej zwłoki. Nie tylko dla dobra człowieka, któremu ponad trzy lata odsiadki bez wyroku zniszczyły życie.


Przede wszystkim dla dobra wymiaru sprawiedliwości, któremu zaufanie społeczne takie sprawy jak ta i takie działania sądu po prostu rujnują.

Czytaj także