To wojna Izraela z Palestyńczykami, której celem jest, nie ma co do tego żadnej wątpliwości, największa czystka etniczna ostatnich dekad. Od pozostałych tego rodzaju przedsięwzięć różni ją to, że projekt wspierają Stany Zjednoczone, a jego głównym zwolennikiem jest państwo Izrael, uważane przez wielu za „przyczółek zachodniej demokracji i cywilizacji na Bliskim Wschodzie”.
Dwa dni temu okazało się, że USA i Izrael toczą potajemne rozmowy z niektórymi państwami Afryki, pragnąc przetransportować tam, uwaga, około dwóch milionów Palestyńczyków z Gazy. To realizacja wielce osobliwego (powiem to bardzo eufemistycznie) pomysłu prezydenta Donalda Trumpa sprzed kilku tygodni, który to, przypomnę, przedstawił projekt zbudowania w Gazie wielkiego konglomeratu wypoczynkowo-biznesowego, po uprzednim pozbyciu się stamtąd obecnych mieszkańców, jakby nie było żyjących tam od wieków. Idea ta, jako żywo przypominająca, przynajmniej ja nie mogę pozbyć się takiego skojarzenia, pomysły wysiedlenia przed wojną Żydów na Madagaskar, najwyraźniej jest realizowana cały czas.