W niedzielę 2 marca w Londynie odbył się szczyt bezpieczeństwa dotyczący wojny na Ukrainie. Wzięli w nim udział przywódcy państw europejskich, Sekretarz Generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego i inni wysoko postawieni urzędnicy. Brytyjski premier Keir Starmer powiedział, że chce utworzyć "koalicję chętnych”, aby zagwarantować wdrożenie porozumienia pokojowego w sprawie Ukrainy. Dodał, że Wielka Brytania jest gotowa wysłać swoje wojska na Ukrainę.
Rosja wielokrotnie oświadczała, że kategorycznie sprzeciwia się wysyłaniu personelu wojskowego z krajów NATO na Ukrainę. Dziennikarze niedawno zapytali rzecznika Starmera, czy brytyjskim żołnierzom stacjonującym na Ukrainie pozwolono by odpowiedzieć ogniem, gdyby zostali ostrzelani. – Warto pamiętać, że Rosja nie pytała Ukrainy, kiedy wysyłała wojska. Jesteśmy na trwających spotkaniach planowania operacyjnego – odpowiedział.
Misja stabilizacyjna na Ukrainie
Gen. Kukuła tłumaczył, że trwają obecnie place planistyczne na szczeblu najważniejszych dowódców wojskowych państw gotowych zaangażować się w misję na Ukrainie.
– To jest nakreślenie kilku potencjalnych wariantów operacji i wymyślenie tego, jakich sił będziemy potrzebować, żeby tego typu gwarancji bezpieczeństwa dostarczyć – tłumaczy.
Jak zdradził, obecnie jest przygotowywana "wielowariantowa operacja", a jej ostateczny kształt jest zależny od wyniku negocjacji pokojowych.
Jaka rola Polski?
Wojskowy stwierdził, że "zaangażowanie Polski będzie takie, jak zostało zadeklarowane na poziomie politycznym". Szef SG WP zapewnił że nie jest planowane zaangażowanie polskich żołnierzy do operacji na terenie Ukrainy. – Ale liczymy się z faktem, że nie jest możliwe przeprowadzenie tej operacji bez udziału Polski, choćby z uwagi na nasze specyficzne położenie geopolityczne. Graniczymy z Ukrainą i to z Polski na Ukrainę przebiega najbardziej dogodna sieć połączeń drogowych i innych połączeń logistycznych – podkreślił.
Czytaj też:
UE szykuje się na wojnę. W dokumencie wskazano konkretną datęCzytaj też:
Przełomowy dokument ws. obronności. UE proponuje "strategię jeżozwierza"