Sławomir Mentzen ma prawo czuć się jak pączek w maśle. Rozliczne sondaże od połowy stycznia wskazują, że zdecydowanie goni on Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego. Ostatnie wyniki z połowy marca także są dla niego obiecujące. Badanie UCE Research dla portalu Onet daje odpowiednio Trzaskowskiemu 37,8 proc., Nawrockiemu 25,3 proc., a Mentzenowi 19,6 proc. Sondaż Opinii 24 dla TVN24 przyznaje Trzaskowskiemu 36,3 proc., Nawrockiemu 20,4 proc., a Mentzenowi 18 proc. I wreszcie badanie CBOS z 25 marca to 34 proc. dla Trzaskowskiego, 23 proc. dla Nawrockiego i 21 proc. dla Mentzena.
Niewątpliwie to lider Konfederacji wszedł w rolę kandydata protestu, czyli wyborców zmęczonych ponad 20-letnią dominacją Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. W 2015 r. rolę tę pełnił Paweł Kukiz, a pięć lat potem w 2020 r. – Szymon Hołownia. Z tym że od tamtej pory obecny marszałek Sejmu roztrwonił swój status lidera trzeciej siły, ośmieszając się serwilizmem wobec Donalda Tuska. Mentzenowi pomogło też to, że Krzysztof Stanowski, typowany na kogoś, kto zbierze głosy protestu, na tyle demonstracyjnie lekceważy swoje kandydowanie, iż otrzymuje znikome ok. 2 proc. w sondażach.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.