DoRzeczy.pl: W najnowszym sondażu dla Wirtualnej Polski Rafał Trzaskowski traci prawie pięć punktów procentowych po debacie. Karol Nawrocki zyskuje ponad pięć procent. Mentzen traci ponad pięć. Co pan na to?
Prof. Henryk Domański: Można się było tego spodziewać. Każdy, kto oglądał debatę w piątek, dochodzi do wniosku, że Trzaskowski był po prostu nieprzygotowany. Gdyby oceniać wystąpienia tych dwóch najpoważniejszych kandydatów według różnych kryteriów, to myślę, że wypowiedzi Nawrockiego były bardziej spójne, bardziej przekonujące. Widać było, że był lepiej przygotowany, odpowiadał konkretnie i spokojnie – a to bardzo ważne. Sądzę, że w przypadku debat większe znaczenie ma styl wypowiedzi niż sama treść. To mogło mieć decydujące znaczenie dla widzów. Wydaje mi się, że efekt tej debaty nie znajdzie odzwierciedlenia w pierwszej turze, tylko w drugiej. Ci, którzy wiedzą, na kogo głosować w pierwszej turze, na przykład wyborcy Konfederacji i tak zagłosują na Mentzena. Natomiast w drugiej turze część z nich może się jednak zdecydować na Nawrockiego. Możliwe też, że jakaś część elektoratu Trzeciej Drogi, zwłaszcza PSL-u, również skieruje się w jego stronę.
Czy można powiedzieć, że poprzez tę debatę zamknięto pewien rozdział dotyczący mediów III RP? Telewizja Republika pokazała, że można to robić inaczej, że jest inny przekaz, inne media, z którymi trzeba się liczyć.
Myślę, że główny efekt negatywny dla obozu rządzącego polegał na tym, że debatę Trzaskowskiego jego komitet wyborczy ograniczył do dwóch kandydatów. To zostało bardzo źle odebrane społecznie i stało się faktem politycznym. To nie była wina Nawrockiego, tylko właśnie Trzaskowskiego i jego komitetu. To ma duże znaczenie, bo stacja telewizyjna o największej oglądalności w Polsce została po prostu wykluczona. Ludzie to odbierają w ten sposób: skoro Telewizja Republika została pominięta, to jej przedstawiciele nie mogą uczestniczyć w debatach, ponieważ obóz rządzący, dopuszczając ją, przyznałby, że orzeczenie sądu administracyjnego z zeszłego tygodnia nie miało sensu. Więc będą w tej sprawie bardzo konsekwentni. Ale to postrzegane jest negatywnie, jako ewidentne naruszenie zasad demokracji. Bo demokracja polega właśnie na tym, że wszyscy mają równe szanse. A tutaj te szanse, jeśli chodzi o media, po prostu nie są równe.
Czy nieobecność Trzaskowskiego i Biejat w debacie organizowanej przez Telewizję Republikę wpłynie na ich notowania? Przecież inni kandydaci będą ich atakować, zarzucając im, że stchórzyli.
Tak, wpłynie. Choć w przypadku Magdaleny Biejat nie będzie to miało większego znaczenia, bo ona i tak nie wejdzie do drugiej tury. Jej elektorat, elektorat Lewicy, jest raczej stabilny. Ale jeśli chodzi o Trzaskowskiego, to moim zdaniem będzie miało to wpływ dopiero w drugiej turze. W pierwszej jego wyborcy i tak na niego zagłosują, bez względu na wszystko. A niektórzy mogą się jeszcze utwierdzić w przekonaniu, że dobrze zrobił, że nie poszedł. Bo „gdzie tam do takiej Republiki chodzić”, prawda?
Czytaj też:
Nitras oskarża sztab Nawrockiego. W tle obraźliwe słowoCzytaj też:
Jakubiak: Pytaliśmy w Końskich o organizatora. Nie było go. To zwykła kpina
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.