Tęczowa bańka pękła
  • Teresa StylińskaAutor:Teresa Stylińska

Tęczowa bańka pękła

Dodano: 
Flaga LGBT, zdjęcie ilustracyjne
Flaga LGBT, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Unsplash / Marek Studzinski
Po rewolucji zawsze następuje terror, a po nim kontrrewolucja. W ten ostatni etap weszła właśnie rewolucja kulturowa – LGBT, genderu, woke. Kto by jeszcze kilka miesięcy temu pomyślał, że obchody WorldPride, najważniejszej na świecie parady genderowej, mogą wypaść tak mizernie? A jednak okazało się, że obowiązkowo barwne święto LGBT (pomińmy resztę liter), które w tym roku odbyło się w Waszyngtonie, już nie zawłaszcza przestrzeni publicznej tak jak przez ostatnie lata.

Słowo „pride”, niegdyś po prostu „duma”, przez te lata nabrało nowego znaczenia i dzisiaj występuje w najrozmaitszych konfiguracjach słownych. WorldPride to jedna z nich. To ogólnoświatowa impreza, organizowana co dwa lata w różnych miastach, które zabiegają o zaszczyt goszczenia jej niemalże jak o igrzyska olimpijskie. Waszyngtonowi, gdzie dni WorldPride odbyły się na przełomie maja i czerwca, ten honor bardzo się należał, bo pierwsza parada równości przeszła przez jego ulice dokładnie 50 lat temu.

Dla genderowych aktywistów było jasne jak słońce, że w tak ważną rocznicę stolicę USA zaleją nieprzebrane tłumy. Organizatorzy bez umiarkowania roztaczali więc przed mediami wizję miasta oddanego we władanie tęczowej społeczności. Na obchody WorldPride – zapowiadali – z całego świata przyjadą co najmniej 2, a może nawet aż 3 mln ludzi. W przededniu imprezy liczbę tę zredukowano do 1 mln.

Artykuł został opublikowany w 28/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także