Władze duńskie regularnie przywracają bowiem kontrole graniczne (obecne mają obowiązywać do listopada), nie to jest jednak najważniejsze. Dania od 20 lat prowadzi najsurowszą w Europie restrykcyjną politykę imigracyjną. Z jasnym celem: osiągnięcie „migracji net zero”.
Kanclerz Friedrich Merz po niedawnej rozmowie z duńską premier Mette Frederiksen bardzo chwalił działania Danii, sugerując, że powinny one „stanowić wzór dla całej Europy”. Trudno nie dostrzegać, jak wielka przepaść dzieli politykę małej Danii, która skutecznie broni się przed napływem imigrantów – zarówno uchodźców, jak i migrantów ekonomicznych – od polityki potężnych Niemiec, które zdestabilizowały Europę, otwierając szeroko drzwi przed setkami tysięcy ludzi z innego świata. Drzwi – podkreślmy – całej Europy, nie tylko Niemiec.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
