Niewinny! – ogłosiła Barbara Wajerowska-Oniszczuk, sędzia Sądu Okręgowego w Rybniku, w sprawie przedsiębiorcy Marcina Kozy, po czym musiała przywoływać do porządku zebraną na ogłoszeniu wyroku publiczność, bo sala zareagowała brawami. Ten proces stał się symboliczny dla wielu przedsiębiorców, którzy uważają, że obostrzenia, którymi zostali objęci w czasie pandemii, były niewspółmierne do okoliczności, a przede wszystkim że wprowadzono je bezprawnie. – Czuję, że wygrało prawo, a nie legislacyjny chaos, który obowiązywał w czasie epidemii – mówił po ogłoszeniu wyroku Marcin Koza. – Uważam, że to nie tyle jest moja wygrana, ale wygrana zwykłych, szarych obywateli, którzy zwyczajnie boją się stawać face to face z urzędnikami, boją się, bo uważają, że są na pozycji straconej, okazuje się, że nie – komentował na gorąco.
Marcin Koza stanął przed sądem za to, że na początku 2021 r., kiedy branża rozrywkowa objęta była surowymi obostrzeniami w związku z pandemią COVID-19, kilkukrotnie zorganizował w swoim klubie muzycznym Face2Face imprezy taneczne. Prokuratura oskarżyła Kozę o to, że „sprowadził stan powszechnie niebezpieczny dla życia i zdrowia”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
