Przez ostatnich 18 lat był i nadal jest aktywny jako wysłannik, doradca i twórca instytutu, który nosi jego imię Teraz otwiera się przed nim perspektywa nowa i, jeżeli wierzyć wtajemniczonym, wręcz upragniona: ma wejść w skład planowanej przez Donalda Trumpa Rady Pokoju, której zadaniem ma być doprowadzenie do zakończenia wojny w Gazie, w dalszej perspektywie zaś – jeżeli tylko się da – do pokoju między Izraelem a Palestyńczykami.
Dlaczego wybór Trumpa padł na Blaira, skoro na świecie jest cała plejada polityków, którzy z ochotą wzięliby na siebie to zadanie? Rada Pokoju na razie wygląda dość enigmatycznie, z pewnością jednak być w gronie jej członków to nie lada prestiż. A jeśli rada osiągnie cel, to uczestnikom przyniesie to chlubę i chwałę i, kto wie, może nawet Pokojową Nagrodę Nobla.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
