(…) Bez wątpienia to Internet jest polem, na którym w najbliższych latach będzie narastać walka między producentami i dostawcami rozrywki. Znamiennym sygnałem dla polskiego rynku może być to, że rodzime HBO wybierając spośród własnych produkcji rzeczy do kontynuacji, wskazało
„Pakt”, a nie „Watahę”, choć ta ostatnia miała większą oglądalność „tradycyjną”.
Zainteresowanie „Paktem” w sieci było jednak dużo większe, więc to ten serial (import formatu z Norwegii) ma się doczekać kontynuacji. Oznacza to, że Netflix w Polsce może mieć większe kłopoty, niż przypuszcza. Natknie się nie tylko na barierę, o którą rozbili się wcześniej tacy giganci światowi jak aukcyjny e-Bay czy portal Yahoo – czyli polskie przyzwyczajenie do korzystania z wyrosłych uprzednio silnych lokalnych marek, zatem odpowiednio: Allegro oraz Wp.pl, Interii czy Onetu. Będzie miał także do czynienia z silnymi graczami szykującymi dla polskiego odbiorcy także w Internecie produkty specjalnie dla niego. Trudno wyobrazić sobie, by Netflix inwestował w najbliższym czasie w polskie seriale, filmy fabularne czy programy rozrywkowe. A przecież HBO nie odda miejsca bez walki, ba – jest do niej świetnie przygotowana. Więcej sił w ekspansję internetową chce wkładać również TVP. Platformy cyfrowe oferują własne rozbudowane serwisy wideo na żądanie. Z drugiej strony – pamiętam
dobrze czasy, kiedy o Canal+ oraz HBO mówiono w Polsce: „To się u nas nie przyjmie, kogo na to stać, jeszcze nie teraz”.
fot. mat. pras.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.