Skandaliczna impreza na porodówce. Śpiewali, gdy za ścianą umierali pacjenci

Skandaliczna impreza na porodówce. Śpiewali, gdy za ścianą umierali pacjenci

Dodano: 
Szpital, zdjęcie ilustracyjne
Szpital, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Marcin Bielecki
W Szpitalu Powiatowym w Drezdenku doszło do skandalu. Personel oddziału ginekologiczno-położniczego zorganizował huczną imprezę.

Oddział położniczy został zamknięty z powodu malejącej liczby porodów. 31 października wieczorem personel zorganizował pożegnalne spotkanie, które – jak się później okazało – odbyło się na korytarzu w pobliżu innych oddziałów, gdzie w tym samym czasie przebywali ciężko chorzy pacjenci.

"Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy"

Na nagraniach z imprezy, które trafiły do internetu, widać bawiących się pracowników śpiewających piosenkę "Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy". W tle, za ścianą, leżeli pacjenci wymagający opieki – niektórzy w stanie terminalnym. – Miało to być pożegnanie, natomiast jaką formę obrało, pozostawiam ocenie opinii publicznej – powiedziała rzecznik szpitala Katarzyna Jenek w rozmowie z Polsat News.

Starosta powiatu Strzelecko-Drezdeneckiego Radosław Świekatowski także nie krył oburzenia. – Zrobili sobie imprezę w pobliżu oddziału, gdzie przebywali pacjenci, być może nawet umierający. Skala naszego oburzenia była niesłychana – komentował. Uczestnicy spotkania tłumaczą z kolei, że oddział już wcześniej przestał przyjmować pacjentki, a impreza miała charakter symboliczny. Zapewniają, że nie spożywano alkoholu, a na stołach znalazły się jedynie słodkie przekąski i owoce.

Obrony części pracowników podjęła się adwokat Anna Wichlińska, która wskazuje, że nie doszło do rażącego naruszenia obowiązków. – Rażące, w mojej ocenie, jest raczej tempo zamykania oddziałów położniczo-ginekologicznych – podkreśliła. W efekcie wydarzeń cztery osoby zostały zwolnione dyscyplinarnie, a wobec kolejnych czterech trwa postępowanie wyjaśniające.

Zmiana planów resortu zdrowia w sprawie porodówek

Tymczasem kilka dni temu Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało uruchomienie programu "TOP Mama", który ma poprawić bezpieczeństwo kobiet w ciąży, zwłaszcza w regionach Polski pozbawionych oddziałów położniczych. Celem inicjatywy jest zapewnienie ciężarnym bezpiecznego transportu do najbliższej porodówki, opłacanego przez NFZ.

Jeśli jednak transport okaże się niemożliwy (np. z powodu zaawansowanego porodu), planowane jest umożliwienie porodu na miejscu, w specjalnie przygotowanym punkcie TOP Mama, prowadzonym głównie przez położne. Program ma też zwiększyć wykorzystanie ich kompetencji w przypadku ciąż fizjologicznych. Wątpliwości lekarzy budzi jednak praktyczna realizacja pomysłu. Specjaliści zwracają uwagę na problemy z dostępnością karetek, brak jasnych procedur oraz niedostateczne przygotowanie personelu medycznego w szpitalach, które nie mają oddziałów położniczych.

Podkreślają, że choć sam kierunek działań jest słuszny, konieczne jest dopracowanie szczegółów, by system był naprawdę bezpieczny i skuteczny. Jak zauważa ginekolog Jacek Tulimowski, nie można dopuścić do sytuacji, w której rozwiązania będą prowizoryczne i nieprzetestowane, ponieważ może to zagrażać życiu matek i noworodków.

Czytaj też:
Tutaj nie ma pieniędzy na leczenie Polaków. Poseł PiS publikuje listę szpitali
Czytaj też:
"Część pacjentów będzie umierać". Grozi nam prywatyzacja szpitali?


Inwestuj w wolność słowa.
Akcje Do Rzeczy + roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Źródło: Polsat News / DoRzeczy.pl
Czytaj także