"Część pacjentów będzie umierać". Grozi nam prywatyzacja szpitali?

"Część pacjentów będzie umierać". Grozi nam prywatyzacja szpitali?

Dodano: 
Poseł PiS Katarzyna Sójka
Poseł PiS Katarzyna Sójka Źródło: X / PiS
Część pacjentów będzie umierać i cierpieć bez leczenia, a część będzie szukać pomocy w prywatnych placówkach. (...) Uważam jednak, że niestabilność finansowa i brak reakcji ze strony minister zdrowia oraz ministra finansów, to przymykanie oko na problemy i liczenie na to, że temat sam zacznie się rozwiązywać poprzez to, że część szpitali będzie się zamykało, a druga część będzie się prywatyzować – mówi DoRzeczy.pl Katarzyna Sójka, poseł PiS.

Lidia Lemaniak, DoRzeczy.pl: Jaką sytuację mamy obecnie w ochronie zdrowia? Szpitale ograniczają przyjęcia pacjentów, słyszymy też o sporej dziurze w NFZ.

Katarzyna Sójka, poseł PiS, była minister zdrowia: W ochronie zdrowia widzimy dramat. To eskalowało od kilku, kilkunastu miesięcy, potem – po nowym roku – trochę się wyciszyło, bo był nowy budżet, ale w tym roku już od czerwca słyszymy o problemach, które narastają. Problem polega na tym, że szpitale, które nie mają zapłacone za drugi i trzeci kwartał tego roku, podejmują decyzję ograniczenia pewnych przyjęć i brania ryzyka kolejnych kosztów ze względu na to, że mają dużą pewność, że nie będą miały zapłacone za wszystkie świadczenia, a koszty muszą ponosić. Wiedząc o luce i brakach już od wielu miesięcy Ministerstwo Zdrowia nie podejmowało żadnych decyzji. Nie było rozmów z Ministerstwem Finansów na temat przekazywanych środków, by były w jakiś sposób regularnie płacone. To wszystko skutkuje tym, że dyrektorzy placówek podejmują decyzje dotyczące tego, że pacjenci są odwoływani i dostają informację, że mają pojawić się dopiero w przyszłym roku. Prezes Naczelny Izby potwierdził, że chodzi również o pacjentów onkologicznych, więc jest to dramatyczna sytuacja. Sama odbieram telefony od prywatnych osób, które zdobywają mój numer telefonu i proszą o jakieś wskazówki, w jaki sposób dostać się do specjalisty czy do szpitala. Odpowiedzią pani minister zdrowia na ten chaos, są jej słowa o tym, że 30 proc. szpitali jest nadmiarowych, a druga odpowiedź ze strony Ministerstwa Zdrowia jest taka, że będą teraz w SOR-ach i w izbach przyjęć organizować położnych do przyjmowania porodów. To jest dramat albo brak zrozumienia dla tych, którzy cierpią w kolejkach, albo totalna ignorancja i lekceważenie tego, co się dzieje w ochronie zdrowia.

Gdyby NFZ faktycznie zbankrutował, to co to oznacza dla pacjentów lub potencjalnych pacjentów?

Część będzie umierać i cierpieć bez leczenia, a część będzie szukać pomocy w prywatnych placówkach. Pacjenci będą wyciągać pieniądze na stół, mimo że płacą składkę zdrowotną i pójdą do prywatnej opieki. Uważam jednak, że niestabilność finansowa i brak reakcji ze strony minister zdrowia oraz ministra finansów, to przymykanie oko na te problemy i liczenie na to, że temat sam zacznie się rozwiązywać poprzez to, że część szpitali będzie się zamykało a druga część będzie się prywatyzować. Być może ministerstwo chce przeczekać tych pacjentów, którzy cierpią, część pewnie umrze i liczą na to, że pewne rzeczy same się wyregulują, nie podejmując jednocześnie żadnych ustawowych, konkretnych działań, które miałyby w jakiś sposób ograniczyć pewne koszty, które są nadmiarowe, a nie są bezpośrednio istotne dla pacjentów. Nie słyszymy o żadnych projektach, które miałyby cokolwiek zmienić. Była minister zdrowia, Izabela Leszczyna, stworzyła projekt dotyczący restrukturyzacji szpitali, a kiedy został on przegłosowany w Sejmie przez koalicję 13 grudnia, nie była już ministrem. Jak widać ten projekt niczego nie zmienia i niczego nie reformuje w szpitalach, bo nie przekłada się na konkretne działania, które miałyby ochronę zdrowia przybliżyć do pewnej stabilizacji.

Uważa Pani, że to wszystko zmierza do prywatyzacji ochrony zdrowia?

Według mnie tak i to do samoczynnego. Jak już wspomniałam, minister zdrowia powiedziała, że 30 proc. szpitali jest nadmiarowych, więc pewnie przymyka oko i liczy na to, że część szpitali sama upadnie, a część się sprywatyzuje, co oczywiście spowoduje mniejsze koszty dla ochrony zdrowia, ale kosztem pacjentów. Minister musi wiedzieć, że w każdym z tych 30 proc. szpitali, o których mówiła, są kolejki, a to znaczy, że pacjenci mają potrzeby zdrowotne.

Czytaj też:
Dramatyczna sytuacja w NFZ. "Pora na odważny krok – zlikwidować TVP Info"
Czytaj też:
"Ogłaszam alert". Morawiecki o dramatycznej sytuacji w szpitalach


Inwestuj w wolność słowa.
Akcje Do Rzeczy + roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Opracowała: Lidia Lemaniak
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także