Z dużym opóźnieniem wpadł w moje ręce wywiad, który przeprowadził tygodnik „Przegląd” z Jarosławem Makowskim. „Przegląd” to pismo związane z postkomunistyczną lewicą, w dużej części poświęcone obronie jej wizji historii, zwłaszcza PRL – więc z obu tych przyczyn mocno antyklerykalne. Jarosław Makowski, były dyrektor związanego z PO Instytutu Obywatelskiego, obecnie radny tej partii, przedstawiany jako filozof religii, swe przemyślenia zamieszcza głównie w „Gazecie Wyborczej” i„Newsweeku”. Gdy taki tygodnik zaprasza takiego autoryteta (wiem, co piszę, proszę korekty) do skomentowania Światowych Dni Młodzieży i nauczania papieża Franciszka, to z góry wiadomo, że efektem będzie czysta antykościelna propaganda.
Więc po co to czytać? Właśnie po to, by zobaczyć prymitywne szwy, które w przypadku nieco bardziej wyrafinowanych w sztuce agit-propu pism i osób szyte są dyskretniej. Otóż w sposób maksymalnie prosty wyłożona jest tu strategia ataku na polski Kościół środowisk tradycyjnie mu wrogich. Ma to być mianowicie „Kościół prezesa” – Kaczyńskiego, rzecz jasna – „a nie papieża”.
Bo Papa Francesco jest dobry, postępowy, każe przyjmować „relokowanych” z Niemiec „uchodźców”, odrzuca doktrynerstwo, a akceptuje homoseksualizm, gender, aborcję itd. – a polscy biskupi „w większości są endekami”(!), a poza tym PiS ma na nich haki z archiwum IPN. Dlatego polski Kościół głosi nacjonalizm i ksenofobię, a papieża sabotuje, czego najlepszym dowodem jest to, jak chłodno przyjął go podczas ŚDM. A jeszcze lepszym dowodem jest to, że w listach pasterskich i homiliach wciąż powołuje się na Jana Pawła II, zamiast na obecnego biskupa Rzymu. Dlatego polski Kościół jest coraz dalszy od katolicyzmu i kto chce być dobrym katolikiem, nie powinien kierować się nauczaniem księży i biskupów, tylko autorytetów oraz mediów, które – że tak powiem – orzekają bezpośrednio na podstawie papieża. Że ma się to nijak do tego, co wyraźnie mówi sam Franciszek, dajmy na to, o gender i aborcji, a ostatnia rzecz, jaką można powiedzieć o ŚDM, że go tam „chłodno” przyjęto? Cóż, tonący, jak wiadomo, chwyta się w rozpaczy brzytwy, a przegrywający – najgłupszych strategii propagandowych, jakie tylko da się wymyślić.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.