Zgodnie z konstytucją kolejne wybory parlamentarne na Ukrainie powinny odbyć się jesienią 2023 r., natomiast prezydenckie — w marcu 2024 r. Obowiązujące w kraju ustawodawstwo zabrania jednak przeprowadzania głosowania w warunkach stanu wojennego.
Kilka dni temu szefowa partii Sługa Narodu Ołena Szulak oświadczyła, że na Ukrainie przeprowadzenie wyborów będzie możliwe dopiero po zakończeniu wojny. Teraz do sprawy odniósł się Wołodymyr Zełenski. – Jeśli w 2024 r. nadal będzie trwała wojna z Rosją, lecz mimo to zostaną wtedy zorganizowane wybory prezydenckie na Ukrainie, wystartuję w nich; nigdy nie zostawię kraju na pastwę losu, ponieważ mam konstytucyjny obowiązek go bronić — zapowiedział w wywiadzie dla portugalskiej telewizji RTP prezydent Ukrainy. W ocenie Zełenskiego koszt przeprowadzenia głosowania musiałyby pokryć kraje Zachodu.
Portal Ukraińska Prawda przypomniał, że podczas kampanii wyborczej na przełomie 2018 i 2019 r. Zełenski deklarował, że zamierza rządzić państwem tylko przez jedną kadencję i jeżeli zostanie wybrany, nie będzie kandydował po raz kolejny.
Wybory na Ukrainie. Lisicki i Cejrowski: Wojna pełnoskalowa czy konflikt graniczny?
Na temat deklaracji Ołeny Szulak oraz wyborów prezydenckich na Ukrainie rozmawiali w programie "Antysystem" Wojciech Cejrowski i Paweł Lisicki. Red. naczelny "Do Rzeczy" zwrócił uwagę, że wywierana jest coraz większa presja na Ukrainę, co widać w zachodniej prasie, aby doszło tam do wyborów. – W 2024 r powinny się tam odbyć wybory prezydenckie. Nagle wyskakuje pani z partii z Wołodymyra Zełenskiego i mówi, że absolutnie żadnych wyborów nie będzie i Zełenski będzie prezydentem nawet wtedy, jak nim przestanie, a ci, którzy mówią teraz o wyborach, to są bluźniercy. Amerykanie znajdują się w coraz dziwniejszej sytuacji. W imię obrony demokracji będą wspierali państwo, które zadeklarowało, że nie zamierza przeprowadzić najbardziej podstawowego aktu wyborczego, jakim są wybory swojego przywódcy – stwierdził.
– Albo mamy podejrzenia, jak ja, że cała to wojna to konflikt graniczny a przy okazji ogromny teatr, bo spółki oligarchiczne handlują np. tytanem w czasie otwartego konfliktu zbrojnego. Musi to być więc konflikt lokalny, a cała reszta to teatr. Wtedy można byłoby robić wybory, bo wojna toczy się tylko na określonym terytorium, albo to jest pełnoskalowa wojna i w związku z tym, nie można żądać od państwa pogrążonego w wojnie, by robić wyborów – ocenił Wojciech Cejrowski. – To jak to jest? Jeśli USA domagają się od Ukrainy przeprowadzenia demokratycznych wyborów, to w domyśle potwierdzają tezę, że to konflikt na bardzo ograniczonym terenie – wskazywał Lisicki.
Zwiastun 36. odc. programu "Antysystem". Całość wyłącznie dla naszych Subskrybentów.