Na portalu magazynu "Crisis" ukazała się ciekawa analiza przypisu 127 z raportu ws. McCarricka. Jej autorką jest Elisabeth Yore specjalistka od prawa międzynarodowego. Yore stawia pytanie warte rozważenie i wręcz narzucające się po lekturze rzeczonego przypisu - czy Theodore McCarrick był rosyjskim szpiegiem.
Yore zwraca uwagę, że "seksualni drapieżnicy, podobnie jak szpiedzy są mistrzami oszustwa i podstępu. Działają w tajemnicy, utrwalają historię przykrywkową, manipulują ofiarami za pomocą kłamstw i zachowują pozory szacunku. Często drapieżnicy seksualni stają się głównym i łatwym celem wywiadów, ponieważ są podatni na szantaż. Wybitni drapieżcy seksualni mogą stać się wybitnymi szpiegami. Szpiedzy handlują tajnymi informacjami i wpływają na handel - im bardziej widoczny zasób, tym cenniejsze informacje".
Yore zwraca uwagę, że w raportach takich ten ws. McCarricka ważną rolę odgrywają przypisy, szczególnie jeśli chce się coś ukryć. Porównuje ich używanie do metod operacyjny.
"Znana jest taktyka szpiegowska zwana martwą kroplą, kiedy szpiedzy pozostawiają tajne informacje w miejscu, w którym inna strona może je odzyskać bez spotkania twarzą w twarz.
Przypisy to literackie martwe krople, zakopane na dole strony drobnym drukiem, często używane do ukrycia głębszego wyjaśnienia - dymiącego pistoletu." O ile nie zostaną przeczytane i przeanalizowane, pozwalają zasłonić ważny fakt lub wątek.
"Prawników przestrzega się, aby zawsze czytać przypisy" - kontynuuje Yore. "W nich może tkwić tajemnica, ukryty klucz do zrozumienia sprawy, a może nawet subtelna bomba celowo ukryta".
I rzeczywiście w tym kontekście kontrowersja dotycząca komunii dla rozwiedzionych, którzy zawarli nowe związki małżeńskie, "ukryta" w przypisie 351 w adhortacji apostolskiej Papieża Amoris laetitia wygląda nieco inaczej. Choć w tym przypadku mieliśmy do czynienia, albo ze słabym ukrycie, albo z celowym osłabieniem krytyki - wszak nie ma tradycji by Papieże próbowali dokonywać rewolucji w nauczaniu kościelnym za pomocą przypisu. Jeśli taki był cel konstrukcji AL to został on osiągnięty - wielu komentatorów nie mogło uwierzyć, że przypis może mieć w tekście centralne znaczenie.
Co znajdujemy w przypisie 127 raportu ws. McCarricka? Podaje on jak gdyby mimochodem, że biskup McCarrick był prawdopodobnie przygotowywany przez KGB do roli szpiega. W kilku akapitach opisuje serię kontaktów McCarricka z agentami KGB, ale także FBI szukających możliwości działań kontrwywiadowczych. Podaje także informacje o tym jak i kiedy McCarrick relacjonował - z opóznieniem - sytuację Kościołowi w osobie nuncjusza apostolskiego. Co to jednak miałoby znaczyć i dlaczego podejrzenie o szpiegostwo w ogóle mogło się pojawić?
"Najwyraźniej wybitny profil McCarricka i lubieżne upodobania zwróciły uwagę KGB. Jako mistrzowie szantażu, KGB umiejętnie rekrutowało skompromitowanych polityków, urzędników państwowych i duchownych. Sowiecka misja ONZ stanowiła historycznie jaskinią radzieckich agentów, których zadaniem była rekrutacja cennych aktywów, obserwowanie wysoko postawionych celów oraz kradzież ściśle tajnych dokumentów i danych wywiadowczych. KGB bardzo dobrze płaciło swojej sieci szpiegów za tajny wywiad" - analizuje dalej sprawę Elisabeth Yore.
Kiedy KGB zwróciło się do McCarricka na początku lat osiemdziesiątych, zimna wojna osiągnęła swój szczyt. KGB wyraźnie postrzegało biskupa McCarricka jako ważny cel i potencjalne zródło, które może dostarczyć cennych informacji i wpływów zarówno w Watykanie jak i Stanach Zjednoczonych.
Według Yore Theodore McCarrick przedstawiał się jako idealny kandydat na agresywnego szpiega KGB. Nie było bardziej skompromitowanego i bardziej zdolnego do szantażu prałata niż McCarrick. Trudno się z nią nie zgodzić dziś gdy wiemy o jego kościelnej karierze tak dużo.
Wyobraźmy sobie wartość dodaną jaką dla KGB przedstawiał biskup Metuchen, który spędzał więcej czasu w Watykanie i podróżując po świecie niż w swojej diecezji w New Jersey. Wyobraźmy sobie łatwość, z jaką KGB mogło wykorzystywać i szantażować McCarricka, wiedząc o jego obsesji na punkcie młodych mężczyzn i pieniędzy. Można tylko domniemywać czy KGB miało dowody, takie jak zdjęcia McCarricka w kompromitujących sytuacjach.
Na nieszczęście dla McCarricka FBI zajęło się obserwacją zastępcy szefa radzieckiej misji w ONZ, w czasie gdy on ścigał i przygotowywał biskupa Metuchen. Można sobie wyobrazić jakie wrażenie zrobiło na nim znalezienie śladu McCarricka w KGB? To musiała być też niewygodna sytuacja dla McCarricka, gdy dowiedział się, że FBI śledzi jego spotkania z zastępcą szefa radzieckiej misji ONZ. Wtedy też FBI zwróciło się o do McCarricka z prośbą, by służył jako podwójny agent Stanów Zjednoczonych. Chociaż McCarrick ostatecznie omówił raport stwierdza, że "nie jest jednak jasne, czy McCarrick ostatecznie przyjął propozycję FBI, a żadne zapiski nie odzwierciedlają dalszego kontaktu z agentem KGB."
"To jedno z tych prawniczych stwierdzeń, które pozwalają wyciszyć problem. W tajnych archiwach nic więcej na ten temat, ludzie. Nie ma nic więcej do oglądania" - pisze Yore.
"Gdzie leżały sympatie McCarricka? Z FBI czy KGB?" - pyta autorka magazynu "Crisis".
Być może odpowiedź znajduje się w raporcie. Po tym, jak McCarrick w końcu powiedział nuncjuszowi papieskiemu w 1985 r. o interwencjach KGB i FBI udał się do ZSRR w 1987 i ponownie w 1988. Ponadto McCarrick wybrał się na Kubę w 1988 roku, aby odwiedzić reżim Fidela Castro. Przez lata McCarrick kilkanaście razy podróżował do komunistycznych Chin, a nawet odwiedzał komunistycznego przywódcę Jiang Zemina. McCarrick znał się na krajach i przywódcach komunistycznych.
Pewne pytania pojawiają się w sposób nieunikniony i Yore je stawia:
Czy McCarrick spotykał się z oficerami prowadzącymi i dzielił się danymi wywiadowczymi podczas wizyt w tych komunistycznych krajach?
Czy KGB dostarczało McCarrickowi chłopców i młodych mężczyzn jako zapłatę za współpracę z Sowietami?
Czy źródłem ogromnego bogactwa McCarricka były płatności dokonywane przez jego komunistycznych opiekunów?
Czy zastępca szefa w Nowym Jorku polecił moskiewskiemu KGB, aby skontaktował się z McCarrickiem, ponieważ był znanym sympatykiem komunistów?
Przypis 127 zawiera znacznie więcej pytań niż odpowiedzi.
Jaka była natura lojalności McCarricka wobec sowieckiego reżimu komunistycznego? Jak daleko posunęła się komunikacja McCarricka z KGB? Czy FBI śledziło McCarricka jako potencjalnego szpiega KGB? Czy obawiali się, że jego osobiste i seksualne upodobania uczyniły go bezbronną ofiarą KGB? Czy FBI obawiało się, że McCarrick był sowieckim szpiegiem lojalnym wobec komunizmu?
Być może przypis 127 wyjaśnia, dlaczego papież Franciszek wysłał McCarricka w celu rozpoczęcia tajnych negocjacji z komunistycznymi Chinami i co najmniej trzykrotnie podróżował do Chin w imieniu papieża Franciszka. Być może przypis 127 wyjaśnia również, dlaczego Obama i Biden zwrócili się do kardynała McCarricka o pomoc w negocjowaniu ściśle tajnego porozumienia z komunistyczną Kubą w imieniu administracji Obamy.
Wniosek Elisabeth Yore jest dosyć oczywisty - komuniści ufają Tedowi McCarrickowi. Ale kwestii jest jeszcze więcej, czy niejasny status wywiadowczy McCarricka nie miał wpływu na to, że umowa Watykanu z Chinami okazała się tak zła. Czy podróże do Rosji w latach 80. po zrelacjonowaniu sprawy kontaktów z KGB nuncjuszowi nie oznaczają, że Stolica Apostolska podjęła za pomocą McCarricka jakąś grę? Czy długotrwała niezatapialność byłego kardynała nie wiązała się z jego pozycją wywiadowczą i to zarówno w 1999, 2006 i 2013, czy abp Vigano przyszedł z jego sprawą do Papieża Franciszka. Trudno sądzić byśmy w tych sprawach uzyskali kiedykolwiek pewność.
Czytaj też:
Rowiński: Odpowiedzialność leży po stronie tych, którzy osłaniają nieprawości w KościeleCzytaj też:
Kiedy polski raport?