Przegląd religijny: Ks. Waldemar Hanas, "Trzymając w ręku krzyż"

Przegląd religijny: Ks. Waldemar Hanas, "Trzymając w ręku krzyż"

Dodano: 
Ks. Waldemar Hanas, "Trzymając w ręku krzyż"
Ks. Waldemar Hanas, "Trzymając w ręku krzyż" 
Przegląd książek religijnych DoRzeczy.pl || Połóż krzyż przed sobą… i słuchaj, co Jezus powie… Książka „Trzymając w ręku krzyż” ks. Waldemara Hanasa została wydana nakładem Wydawnictwa Świętego Wojciecha.

Liturgia Wielkiego Piątku jest niezwykła. Cały Kościół patrzy wtedy w stronę krzyża i go adoruje. Jak dobrze przeżyć ten dzień? Jak jeszcze bardziej zbliżyć się do Jezusa? Autor tej niewielkiej książeczki, ks. Waldemar Hanas, proponuje skupić się na siedmiu „słowach” wypowiedzianych przez umierającego Syna Bożego. Jak czytamy we wstępie: Te słowa zawierają wszystko, co mieści się w Jego życiu i śmierci.

Książka Trzymając w ręku krzyż jest dostępna w księgarni internetowej Wydawnictwa Święty Wojciech.

Fragment książki Trzymając w ręku krzyż

W Wielki Piątek, kiedy cały Kościół patrzy w stronę krzyża, wszystko dzieje się w wielkiej ciszy. W wielkim skupieniu. Na odległość. W liturgii adorujemy ten znak zwycięstwa Jezusa i naszego zwycięstwa. I pewnie chciałoby się wyciągnąć rękę, ale coś nam mówi, że nie wypada. Wydaje się, że dość przykrości uczyniliśmy Jezusowi i trzeba dać spokój. W liturgii lub po niej z wielkim namaszczeniem całujemy krucyfiksy, dotykając ran Jezusa. Nie ma wielkich słów. Gdzieniegdzie tylko daje się słyszeć nostalgiczny śpiew. I chociaż ten dramat dotyka cię wewnętrznie i nie jest ci obojętny, Jezus zostaje w świątyni sam. Ty musisz wracać do siebie, do swojego domu, do obowiązków, do bliskich. Nikt nie zabiera tego znaku ze sobą. Tym razem niech będzie inaczej. Weź do ręki ten krzyż. Mocno zaciśnij go w dłoni, aby poczuć jego ostre krawędzie i niewygodę. Choć jest zrobiony ze szlachetnego drewna i wygładzony przez maszyny stolarskie i ręce ludzkie, trudno go uchwycić tak, żeby nie uwierał. Krzyż w życiu jest niewygodny. W naszych domach znajdujemy bardzo wiele krzyży. Wiszą na ścianach, często nad drzwiami. Niektóre są niemal dziełami sztuki. Przywiezione z gór, nabyte u ludowego rzeźbiarza. Jedne z drogocennego bursztynu znad morza, jeszcze inne kupione w sanktuarium podczas pielgrzymki czy odpustu. Mimo to rzadko dajemy komuś krzyż w prezencie. Istnieje przekonanie, że to jakby życzenie krzyża w życiu. Trzeba raz po raz zdjąć te nasze krzyże, zwłaszcza w okresie wielkiego postu, kiedy Kościół w sposób szczególny poprzez liturgię i słowo Boże kieruje nasze myśli w stronę Syna Bożego. Ale nie tylko. Weź krzyż do ręki także wtedy, kiedy przychodzi on nie w znaku, ale w rzeczywistości, kiedy trzeba go naprawdę dźwigać. I pewnie chciałoby się czegoś uchwycić, nabrać pewności i siły. Proszę, weź do ręki ten właśnie krzyż i dalej idź… z Jezusem.

Zabieramy krzyż, aby go słuchać. Słuchać Jezusa, który mówi z krzyża. Człowiek zapisał te słowa, ale naukę daje Ukrzyżowany. Czytamy relację naocznych świadków. Jesteśmy im wdzięczni za to, że tak wiele nam przekazali, że zechcieli być dla nas świadkami tego dramatu, ale i zwycięstwa. Połóż krzyż przed sobą… i słuchaj, co Jezus powie… Umierający Jezus powiedział wiele słów. Ujmując to gramatycznie, trzeba by powiedzieć: wiele zdań. Niosą one w sobie przesłanie mocne jak komendy w wojskowej musztrze. Dlatego umownie będziemy nazywać je słowami.

Trzy do człowieka: – Oto syn Twój. Oto Matka twoja. – Dziś będziesz ze Mną w raju. – Pragnę. Jedno do Boga i do człowieka: – Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.

Trzy do Boga Ojca: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? – Dokonało się! – Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego.

Siedem słów – i wszystkie dla nas! Dla ciebie i dla mnie.

Czytaj też:
Czy Kościół musi się podporządkować światu? O. Strumiłowski i "Zachwiana hierarchia"
Czytaj też:
Przegląd religijny: "Opowieści biblijne oczami kobiet" Joanny Osesik
Czytaj też:
Przegląd religijny: „Pismo Święte w komiksie”

Czytaj także