Nasi nie klękli

Dodano: 
Piłkarze reprezentacji Polski podczas treningu w Warszawie
Piłkarze reprezentacji Polski podczas treningu w Warszawie Źródło: PAP / Leszek Szymański
4 kwietnia, dzień 398. Wpis nr 387 | My to jednak mamy wszystko na emocjach. No bo weźmy taką piłkę nożną. Mnie się już ulewa (a parę lat żyję i wiem, że to kwestia narracji, a nie prowadzących) od tego wysłuchiwania, że na meczu naszym woli nie zabrakło (nie, nie zabraknie!), ale rywal był lepszy w czymś tam innym.

To oznacza, że wola walki ma być jakąś unikatową cechą naszego zespołu. A przecież to oczywistość, bo w każdym sporcie jak się wychodzi na boisko, to po to by wygrać. Jak się nie ma woli to się w domu siedzi i co najwyżej mądrzy, że człek by kopnął lepiej. A tu nasi wychodzą i jak dostają wpierdziel, a zazwyczaj dostają, to zaraz prowadzący transmisję przełączają się z komentowania na narrację, że naszym nie można odmówić zaangażowania. Jeszcze tego by brakowało byśmy oglądali piłkarzy, którym się nie chce. Chociaż jak by było odwrotnie – świetnie wyszkoleni z super taktyką, ale bez woli walki – to może by się coś zmieniło.

Mecz z Anglią bez Lewandowskiego

No był mecz z Anglikami, z odłożonym excuse pt. Lewy nie wyszedł na boisko, bo jak by wyszedł to byśmy dopiero im pokazali. Ja w przedmeczowych dyskusjach w SM zadeklarowałem się jako aktywny antykibic, to znaczy, że życzę polskiej reprezentacji potężnego blamażu. No bo już od lat jestem świadkiem, jak to udaje nam się gdzieś prześlizgnąć na światowy turniej dokopując jakimś listonoszom z San Marino. Ale później wychodzimy na światową imprezę i widać wszystko, to znaczy, że nie umiemy grać. I jest wstyd przed światem. Potem się zwijamy do domu jak niepyszni, a komentatory znowu zasuwają „tę piosenkę tę jedyną”, że wprawdzie wpierdziel, ale mieliśmy przecież wolę walki.

A więc jestem za oczyszczającą katastrofą. Za zdarzeniem o takim poziomie autokompromitacji, które doprowadzi polską piłkę do opcji zerowej i zaczniemy wszystko od początku i po bożemu. Bez tego będziemy wciąż dreptali w miejscu i cieszyli się z pozornych zwycięstw.

No bo zobaczmy czym my się w tej mizerii musieliśmy ekscytować. Nie planami i taktyką na mecz, nie składami, ale tym czy nasi… klękną. Cóż to był za festiwal pomysłów, taktyk, sprytnych strategii! To Anglicy mają klęknąć – za swój kolonialny rasizm, a choćby i przed nami za Wrzesień i Jałtę. Potem, że Polak to klęka tylko przed Bogiem albo/i (tu wersja dla ateistów) ukochaną jak się jej oświadcza. Nawet obce prasy wzięły nas na pióra – jak się zachowają Polacy? Bo jak zagrają to raczej z grubsza wiadomo.

Więcej o klękaniu niż o samym meczu

I stało się – kolonizatory klękły, a my nie. Coś tam pokazaliśmy paluszkiem na naszywkę „Respect” na koszulkach, ale nie klęklim. Prasa, a zwłaszcza internety – szacun. To samo bardziej konserwatywne media zagraniczne. Dziesięć razy więcej niż o samym meczu.

Najbardziej podobała mi się kompromisowa propozycja, żeby klęknął nasz nowy portugalski trener. Ten to, jako reprezentant swego narodu, ma bądź co bądź za co przepraszać.

Ja bym jednak chciał kiedyś zobaczyć jak nasi klękają. Przed kibicami…

Jerzy Karwelis

Więcej wpisów na blogu Dziennik zarazy.

Czytaj też:
Polacy przegrywają z Anglią na Wembley

Źródło: dziennikzarazy.pl
Czytaj także