Od prawie miesiąca trwają poszukiwania nowego selekcjonera reprezentacji Polski w piłce nożnej. Od 29 grudnia reprezentacja Polski nie ma trenera. Tego dnia Paulo Sousa rozstał się z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Po odejściu Paulo Sousy, jako potencjalnych trenerów naszej drużyny wymieniano zarówno tych krajowych (Adama Nawałkę), jak i zagranicznych (Fabio Cannavaro). Cezary Kulesza odbywa kolejne spotkania i rozmowy. Na razie decyzji brak.
Według najnowszych ustaleń, na celowniku prezesa PZPN miał się znaleźć Ukrainiec Andrij Szewczenko. Były selekcjoner Ukrainy i były wybitny piłkarz niedawno stracił pracę w Genoi. Teraz szuka nowego zajęcia.
"Jak słyszymy w związku, [Nawałka przyp.red.] wcale nie jest najlepszym kandydatem według samego prezesa PZPN. Kulesza chciałby mieć swojego selekcjonera, a Nawałka kojarzy się jednoznacznie ze Zbigniewem Bońkiem. Poza tym cały czas przeciągają się rozmowy w sprawie kontraktu między związkiem a trenerem. Dlatego Kulesza poważniej zastanawia się, czy nie sięgnąć po byłego selekcjonera Ukrainy" – czytamy na łamach portalu WP Sportowe Fakty.
Problem finansów
Największym problemem w zakontraktowaniu Szewczenki mają być jego wygórowane oczekiwania finansowe. Jak dowiedział się serwis sport.pl, były piłkarz prowadząc ukraińską kadrę inkasował 720 tys. dolarów rocznie. Tymczasem Paulo Sousa, który zarabiał najwięcej w historii reprezentacji Polski, otrzymywał trzy razy mniejszą pensję.
Co ciekawe, gdyby udało się ściągnąć Andrija Szewczenkę do Polski, jego asystentem zostałby legendarny bramkarz Jerzy Dudek.